Tego lata wróciliśmy do Ustronia Morskiego. W tamtym roku byliśmy tu z grupą ze START'u z Białegostoku, w tym prywatnie na turnusie organizowanym przez ośrodek Ewa, w którym mieszkamy. Jak zwykle obawiałam się, jak będzie. Na razie jest super. Mamy dwa połączone ze sobą pokoje, jeden w zasadzie identyczny jak w tamtym roku. Jędrek zajął więc "swoje" łóżko. Jest obeznany z Ośrodkiem, stołówką i to jest dobre bo mniej czasu zajmuje akomodacja. Jędrek ma zabiegi, jak każdy porządny turnusowicz. Są to głównie zabiegi rehabilitujące wadę postawy - masaż ciała na fotelu masującym, masaż stóp na maszynie i tlenoterapia. Wczoraj na zabiegach Jędrek oswajał nowe i był wyraźnie tym zestresowany. Niemniej wytrwał i tylko raz zwiał z fotela. Dziś już było znacznie lepiej. Na fotelu masującym nawet się zaczął uśmiechać. Ma maszynie masującej stopy nie musiałam go już cały czas zachęcać by postawił na niej z powrotem stopy (nawet jak je zabierał, to sam kładł z powrotem). Najgorzej jest z tlenoterapią. Włożenie sobie rurki do nosa przerasta Jędrka. Dziś na początku nawet nie chciał usiąść, więc na początku stał. Potem wkładał sobie rurkę na chwilę i wyjmował. Musiałam cały czas go zachęcać by zrobił to z powrotem (obietnica kupna 2 soczków z baru na dole czyniła cuda :-) Myślę, że z każdym dniem będzie lepiej i sprzedaż soczków jabłkowo-brzoskwiniowych murowana. Ja też wykupiłam sobie zabiegi na kręgosłup i się kuracjuje. To, co jest jednak najpiękniejsze i co nas przekonuje, że warto było przyjechać, to reakcja Jędrka na morze. Odkąd Jędrek miał rok co roku przyjeżdżamy nad morze (mieliśmy chyba tylko dwa lata przerwy w 2012 i 2013), ale nigdy Jędrek nie wchodził tak śmiało do morza, z takim zachwytem i radością. I żeby tak długo w nim siedział, bawił się, dawał się unosić falom. Trzeba go wyciągać z wody i zachęcać do powrotu. A wieczorem sobie spacerujemy brzegiem morza i też jest pięknie.
Korzystamy też z innych atrakcji oferowanych przez miasteczko (pyszne lody lodziarni Vincento) i Ośrodek. Wczoraj na przykład Jędrek świetnie się bawił na ognisku, biegał sobie, tańcował po swojemu, wpychał się na ławeczkę, jak mu było trzeba, chodził po kompocik do pani wydającej kompociki i świetnie się sam dogadywał (nie wiem, jak on to robi, ale pomimo tego, że ani nie mówi, ani nie pokazuje nawet zbytnio, potrafi wydębić dwa kompociki w tym kubku co on chce; chyba po prostu stoi i czeka aż ktoś się domyśli o co mu chodzi).
Ja na razie wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni wyjazdu i oby tak było do końca.
Przy okazji bardzo dziękuję wszystkim, dzięki których pomocy (1%) możemy tu być.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Haniu, jaki On duzy!
OdpowiedzUsuń