sobota, 27 grudnia 2014
Święta
Krawatów jednak Jędrkowi nie kupiłam. Nie było. No to mu kupiłam pas do karate. Też się dobrze macha. Ale w zasadzie nie o tym chciałam napisać. Chciałam zanotować, że Jędrek nas zadziwił w te święta swoją grzecznością. Naprawdę był złoty dzieciak. Grzecznie siadł do stołu do Wigilii, przełamał się opłatkiem i zjadł dwa pierogi (to i tak sukces bo on tych wigilijnych potraw nie uznaje jeszcze). Również w kościele w I i II dzień świąt. Za drugim razem dzielnie wystał prawie całą mszę, w tłumie, w mało sobie znanym kościele w Zambrowie. Nic nie dziwaczył. Pięknie klękał (szkoła Piotrka). I na dodatek miałam wrażenie, że to wszystko chętnie, że był zadowolony. I tylko kwiatki babciom poskubał, no ale jakieś straty zawsze muszą być ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Tadam!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń