Wczorajszy wieczór spędziliśmy na pogotowiu. Jędrek się przewrócił i uderzył głową w kant drzwi lub framugę. Niby groźnie nie wyglądało, ale głowa rozcięta, krew się lała. Na pogotowiu zajęto się nami profesjonalnie i bardzo przyjaźnie. Największy problem był z wejściem do gabinetu, Jędrek się zapierał, że nie. Ale jak już wszedł i dał sobie obmyć głowę, to dalej poszło idealnie. Położył się na stole i dał sobie założyć trzy szwy bez piśnięcia! Pan doktor przyznał, że taki dzielny młody pacjent rzadko się trafia. A potem jeszcze pozwolił sobie prześwietlić głowę. I cały czas nosi czepeczek z bandażu (po powrocie do domu chciał zdjąć, ale jakoś dał się przekonać i dziś nawet nie próbował go zdejmować). Wygląda w nim jak krasnoludek w czapeczce.
Całe to wydarzenie dla mnie było i jest bardzo traumatyczne. Podziwiam mojego męża za zachowanie zimnej krwi. To on był cały czas z Jędrkiem i trzymał go za rękę. Ja niby nie panikowałam, ale w gabinecie jeszcze przed zszywaniem - odleciałam (i też się mną profesjonalnie zajęto ;-) Szczerze mówiąc jest mi wstyd i smutno, że żadnego ze mnie pożytku w sytuacjach kryzysowych.
A z męża i z Jędrka jestem bardzo dumna. W życiu bym nie uwierzyła, że Jędrek w takiej sytuacji zachowa się tak spokojnie. Tym bardziej, że ostatnio to nie jest jego najlepszy czas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Przecież odleciałaś dopiero gdy Jędrek miał profesjonalną opiekę. No i cały czas tatę przy sobie. Żaden wstyd.Mi się słabo zrobiło od samego czytania.Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńJa mdleję na widok krwi i też nie ma zbyt dużego ze mnie pożytku w takich sytuacjach. Mąż ratuje wtedy dziecko i mnie :P
OdpowiedzUsuńWszyscy byliście bardzo dzielni!!!
OdpowiedzUsuń