Generalnie z Ośrodka dochodzą do mnie prawie same dobre wieści. Zazwyczaj Jędrek jest grzeczny i pogodny. Czasami zdarza się gorszy dzień, ale na szczęście takie dni są rzadkie. Wygląda na to, że Jędrkowi jest po prostu dobrze w Ośrodku. Ostatnio pan Łukasz (Jędrka główny terapeuta) stwierdził, że wygląda na to, że Jędrek powoli dopuszcza go do swojego świata. Nie tylko akceptuje jego obecność, ale się jej domaga. A gdy pan Łukasz czegoś od niego wymaga, to już nie kończy się to "zbrojnym powstaniem", jak było na początku. Teraz jeśli nawet Jędrek odmawia współpracy, to raczej uciekając w psocenie.
W domu też jest fajny. Raz mi się ostatnio zdarzyło, że zrobił do mnie groźną- złą minę (usiłował wymusić rano smakołyki). Jedną minę. Żadnego drapania, rzucania się z pazurami itd, jak było rok temu. Inne dziecko (co nie znaczy, że zawsze jest grzeczniutki). I przecież ta poprawa to nie skutek tego, że teraz postępujemy z nim inaczej, jak rok temu. Może ciut jesteśmy uważniejsi, może odrobinę lepiej go wyczuwamy-rozumiemy. Może. Głównie to jednak zasługa zmiany szkoły. Teraz jest w miejscu, które lubi i które go nie stresuje. Jak dobrze, że takie miejsce jest i że do niego trafiliśmy. Teraz wiem, że to dobre miejsce dla Jędrka. I nie jest to żadna przechowalnia, jak kiedyś ktoś w rozmowie ze mną określił tą szkołę specjalną dla autystów. Może mój Jędrek nigdy nie będzie miał tam edukacji na wysokim poziomie, ale za to chodzi na wycieczki, jeździ rowerem i jest mu tam dobrze :) Jędrek uwielbia jeździć tandemem z panem Łukaszem, domaga się tego i dobrze im idzie współpraca. Bardzo mnie to cieszy.
A poza szkołą? Wczoraj byliśmy we trójkę w kościele na mszy. Rzadko chodzimy, zwłaszcza na takie zwykłe msze dla wszystkich. Jędrek z początku w ogóle nie chciał wejść do kościoła, zapierał się. Ale Piotrek go wciągnął;) I było dobrze. W moim przekonaniu, bo co tam sobie inni myśleli, gdy w pewnym momencie Jędrek podskakiwał i pohukiwał, to wolę nie myśleć. Usiłowałam się tym nie stresować. Zastanawia mnie tylko, czy w Białymstoku nie ma żadnych specjalnych mszy dla niepełnosprawnych, oprócz tych w kaplicy Sióstr Misjonarek na Stołecznej w 2 i 4 niedzielę miesiąca. Może są? Wolałabym chodzić na takie, byłoby mniej stresująco.
A dziś byliśmy we 3 na basenie. Piotrek wspaniale zajmował się Jędrkiem, i w szatni i na basenie. Super się bawili, a ja sobie pływałam. Taki Piotrek to skarb:)
A ja, mimo tych wszystkich dobrych wieści, które doceniam, nie jestem w najlepszej formie. Jak to w życiu. Raz górka, raz dołek. Czasem trudno powiedzieć, czemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz