Tydzień temu byliśmy z Andrzejem na 2 dniowym szkoleniu PECS zaawansowany. Tuż przed szkoleniem, na które zapisałam się znacznie wcześniej, zaczęłam się zastanawiać, czy to ma sens. Wszak w PECSach utknęliśmy gdzieś w III fazie, w ogóle jestem na etapie bardziej bycia mamą jak terapeutką, zostawiając tą działkę specjalistom, więc po co nam to szkolenie. Po co nam zaawansowany PECS, jak podstawowego nie "przerobiliśmy". Takie miałam wątpliwości. Ale poszliśmy i byliśmy zadowoleni. Magda robi naprawdę dobre szkolenia. W głowach nam się trochę poukładało, coś rozjaśniło, coś doszło. Warto było!
No i mieliśmy okazję pogadać z Magdą i Markiem. Szalenie energetyczni ludzie. Zawsze mnie doładowują energią. Zastanawiam się tylko, czy nie jestem energetycznym wampirem;)
A Magda, to w ogóle działa na mnie jak mój osobisty terapeuta. Czasem wystarczy jej jedno zdanie, które zmienia coś w moim życiu. Tak, Magda ma na mnie magiczną moc:) Jestem przekonana, że to dzięki spotkaniu z nią pod koniec czerwca udało mi się wyzwolić spod dyktatorskiej władzy Jędrka, który właził mi na głowę (przenośnie) i nie pozwalał np. rano spać. Pod koniec wakacji kilka zdań w mailu od Magdy wyzwoliło mnie z poczucia winy, że nic terapeutycznie nie robiłam z Jędrkiem w wakacje. Ja sobie dałam na to przyzwolenie (mój organizm to wymusił), ale to było dla mnie szalenie ważne, że dostałam "rozgrzeszenie" od Magdy. A teraz też. Magda mnie dobrze wyczuwa. Widzi, na co jestem gotowa, na co nie. Mówi do mnie, że Jędrek jest pod dobrą opieką w KTA, żebym im zostawiła terapię Jędrka. I nie chodzi o to, że mam kompletnie nic nie robić. Ale to nie ja mam prowadzić, czuć się odpowiedzialną.
Magda jest bardzo dobrą terapeutką również rodzica:)
A o kim mowa? Oto Magda:
A oto Marek, który świetnie uczy 4-krokowej i z którym musimy koniecznie pojechać kiedyś na babkę ziemniaczana do Supraśla:
A na koniec my razem (ze szkolenia z Andy i Lori; stare zdjęcie, ale je lubię):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz