To był tydzień. Nie do opisania.
Pierwsze trzy dni spędziliśmy prawie całe z panią Magdą i panem Markiem Kaźmierczak z Pyramid Educational Consultants of Poland oraz z panem Andrzejem Cwalińskim, naszym białostockim specjalistą od komunikacji alternatywnej. Obserwowali oni Jędrka i nas w szkole, w domu, na zajęciach pozalekcyjnych oraz rozpoczęli wdrażanie PECS. To były bardzo intensywne dni, ale bynajmniej nie jestem po nich zmęczona lecz pełna energii i optymizmu. Jędrek wszedł w PECS nadspodziewanie dobrze. Szybko załapał, że podanie obrazka ma być jego formą komunikacji z nami. I bardzo mu się to spodobało. Ja nie będę opisywać tego w szczegółach bo się nie da. Jędruś z wielkim zadowoleniem podaje obrazek jak coś od nas chce (czy konkretnego, czy to bawić się). Przynosi nam obrazek z drugiego pokoju i domaga się reakcji. Na razie jesteśmy na drugim etapie, pracujemy tylko nad tym by Jędrek zrozumiał czym jest komunikacja, że jak coś chcę od kogoś, to tej osobie mam przynieść obrazek, a nie komuś innemu (to wcale nie takie oczywiste dla dziecka z takimi deficytami komunikacyjnymi jak Jędrek). Motywujemy go by szukał swojej książki, gdzie jest jego obrazek do komunikacji. Na razie jeszcze nie różnicujemy obrazków, ale zaczyna nam tego powoli bardzo brakować. We wtorek jeszcze mówiłam pani Magdzie, że sobie nie wyobrażam Jędrka chodzącego z książką, a tymczasem poszło to jak po maśle. Już w środę Jędrek z zadowoleniem paradował ze swoją książką poza domem. Ha, cuda się zdarzają. Jak jeszcze się okaże, że Jędrek wejdzie w różnicowanie obrazków a nie będzie to podawanie ich po omacku, to będzie kolejny cud.
Pani Magda, jako behawiorysta funkcjonalny, pomaga też nam spojrzeć na nasze życie z tej praktycznej strony i już podała mi parę pomysłów na uregulowanie pewnych kwestii, np. związanych z jedzeniem, spaniem, trudnymi zachowaniami Jędrka. Co najważniejsze nie są to tylko pomysły rzucone od tak, ale będzie tego ciąg dalszy. Dostaniemy plan pracy. Będziemy prowadzeni krok po kroku w PECS'ach i w terapii behawioralnej (funkcjonalnej, nie zadania stolikowe, tylko życie) przez panią Magdę i pana Andrzeja.
Cudnie to wygląda, prawda? :) Widzę, że niektórzy moi znajomi rodzice autystów są sceptyczni. I ja ich rozumiem, bo my rodzice autystów po kilku latach jesteśmy sceptyczni i nikogo nie usiłuję przekonywać, że coś jest lepsze lub gorsze, mniej lub bardziej skuteczne. Ja po prostu się cieszę, że znaleźliśmy coś, w co uwierzyliśmy, że może nam choć trochę pomóc, że jest to jakiś krok do przodu. Bo ostatni rok, to było kręcenie się w kółko, zniechęcenie i desperacja. Pasmo niepowodzeń. A tu ktoś wyciągnął do mnie rękę i chce mi pomoc. I podaje mi coś konkretnego w takiej formie, która mi pasuje. Ja nie wiem, co będzie dalej, ale w tej chwili czuje się taka bezpieczna i ZAOPIEKOWANA. Mogę pisać do pani Magdy i pana Andrzeja, mogę się konsultować we wszystkim, co jest związane z Jędrkiem. I na dodatek to są szalenie sympatyczni ludzie. Byli u nas w domu 3 dni i wcale mi nie przeszkadzali. Ha, warto było dla nich posprzątać ;)
niedziela, 25 marca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz