Jak jest lepiej, piszę chętniej. Gdy gorzej, najchętniej nie odzywałabym się wcale. Początek tygodnia był dobry, a potem coraz gorzej. W czwartek Andrzejowi siadła cierpliwość, mnie dziś w nocy (czwarta porypana noc z rzędu). Nie wiem, czy to skutek tego, ale dziś Jędrek odreagował i w domu i na basenie. Niby było dobrze, a tu na koniec (dobrze, że nie na początku) nagłe złość. Jakby miał ochotę się z nami pobić, pokłócić. Podrapał mnie i w ogóle był nie do wyciszenia. Dopiero w domu się uspokoił, poprzytulał. Staram się chodzić wokół niego na palcach, być uważną na jego humory, nastroje, potrzeby. Ale czasem wysiadam. Czasem miałoby się ochoty wysiąść z tego pociągu i już do niego nie wrócić, ale takiej opcji nie ma.
Chciałabym przespać całą noc. Marne na to szanse, ale chciałabym. Przydałoby się i Jędrkowi, i mnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
No i nastąpił mały cud. Jędrek spał do 6.30. Ja co prawda spałam niespokojnie i na każde jego sapnięcie reagowałam automatycznym niepokojem, czy to już koniec spania, ale nie ma co narzekać.
OdpowiedzUsuńHaniu i Andrzeju: przesyłam Wam wirtualne uściski.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękujemy:) I też ściskamy.
OdpowiedzUsuń