Jest lepiej. W domu zdecydowanie lepiej, aczkolwiek zdarza się Jędrkowi wyszczerzyć zęby i próbować załatwiać sprawy agresją. W szkole, z tego, co słyszę, też jest lepiej. Pani Agnieszka i pani Ania sobie z Jędrkiem radzą. Wygląda na to, że pani Agnieszka przekona Jędrka, że to ona tam rządzi (piszę w czasie przyszłym coby nie chwalić dnia przed zachodem słońca). Na Jędrka rzucanie się z pazurami wynalazła sposób następujący: zakładanie rękawiczek (żeby bronić się przed podrapaniem), co ostudziło Jędrkowi zapał do drapanek. A więc jest lepiej. Jędrek w szkole pracuje! I tak ma być. Oczywiście różowo i łatwo nie jest. Zdarzają się wciąż ataki agresji i bunty. Na zajęciach dodatkowych w szkole, których Jędrek też ma sporo, bywa różnie. Ale jest chyba i tak lepiej, jak myślałam i się spodziewałam (po pierwszych informacjach na ten temat). Jędrek raz współpracuje, raz nie, ale mam nadzieję, że powoli panie znajdą każda swoją dróżkę do Jędrka.
Zajęć po szkolnych mamy niewiele. Zapowiadało się pracowicie, a wyszło jak wyszło. Projekt AUTI upadł, nie dostaliśmy się na żadne zajęcia grupowe w KTA, na turnusach miejsca dla nas nie ma. Mamy więc tylko raz w tygodniu zajęcia z pedagogiem w KTA (z panią Kasią, z którą spotykamy się od roku i którą Jędrek ostatnio też chciał podrapać, ale metoda krzesełka zadziałała) i raz z SI (z nowym terapeutą, panem Kamilem). Poza tym basen kilka razy w tygodniu. W niedzielę koniki, póki pogoda sprzyja. No i zaczniemy w tym tygodniu po wakacyjnej przerwie zajęcia z dogoterapii. I umówiłam się z nową panią logopedą. Na razie tyle, ale wciąż szukamy, jakby tu Jędrkowi urozmaicić życie, przy okazji go rozwijając (albo odwrotnie;)
Ostatnio mamy złe doświadczenia z niektórymi terapeutami i ośrodkami. Czujemy się odrzuceni. Jędrek jest za duży i za słabo funkcjonuje, więc go nie chcą. Tak my to odbieramy. Mamy w sobie dużą dawkę frustracji i... złości. Że wszędzie się trzeba napraszać. To tak bardzo boli, gdy się słyszy koleje "nie" i gdy jeszcze przy tym odbiera się "focha" terapeuty (napraszają się, przeszkadzają mi). Niedługo chyba zacznę gryźć. A poza tym to postanowiłam być dzielna jak Roman Bratny (muszę w końcu coś przeczytać tego pana, ktoś poleca? ;)
Co jeszcze u nas? Są i dobre rzeczy:)
Na konikach w niedzielę, Jędrek sam bez przypominania mu (czyli nie na zasadzie powtarzania), powiedział do konika: WIO!
A na basenie ostatnio przepłynął pięknie swobodnie i z wdziękiem pół basenu na plecach.
Poza tym polubił bardzo czekoladę, więc mam teraz w domu ostrą konkurencję do mojej ulubionej potrawy;)
A jeszcze zaczęliśmy chodzić na msze wspólnoty (nazwę oczywiście zapomniałam), która zrzesza osoby niepełnosprawne, ich rodziny i przyjaciół. Msza ma miejsce w kaplicy przy zakonie na Stołecznej, jest bardzo kameralna i moim chłopakom się tam spodobało (Piotrkowi też!). Na ostatniej mszy Jędruś był nawet bardzo grzeczny, na poprzedniej trochę tańcował. Zamierzamy chodzić tam dalej, a może nawet zaprzyjaźnić się z ludźmi ze wspólnoty (mam tam znajomą, sama bym nigdy się nie odważyła).
I to by było tyle na dziś. Jakby ktoś chciał, żebym go pogryzła, to zapraszam. Jędrek na dokładkę podrapie.
PS. Nie zdążyłam wypełnić kupon w totolotku i 50 milionów smyrgnęło nam koło nosa. A to pech ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
No w końcu jakaś notka - bo już się martwiłam :) Codziennie wchodziłam na bloga i nic - a tu na szczęście notka ;) Super ;) Fajnie że z Jędrkiem lepiej :) Szkoda, że inni tak traktują Jędrka - przecież on do rehabilitacji ma pełne prawo! Ale z drugiej strony można rzec: A to Polska właśnie! Trzymam kciuki dalej za Jędrka - oby było więcej tych słonecznych dni niż tych pochmurnych :) Ja cały czas sobie odkładam na magisterkę kasę - żeby pracować właśnie z takimi dziećmi jak Jędrek :) W sumie marzy mi się tylko praca z dziećmi autstycznymi - chciałabym - tu muszę się z wami podzielić - chciałąbym stać się specjalistką w dziedzinie autyzmu :) Pozdrawiam serdecznie ania ;)
OdpowiedzUsuń