nawiązać z Jędrkiem kontakt, wyjść z nim na spacer, pobawić
się, może czasem coś z nim poćwiczyć. Nie mamy żadnych wielkich oczekiwań. Ot szukamy osoby odpowiedzialnej, która chciałaby spróbować zaprzyjaźnić się z Jędrkiem.
Pewien mały autysta powiedział o Jędrku: moja przyjaciółka Jendryk. Bardzo nam się to spodobało. Nasza przyjaciółka Jendryk potrzebuje przyjaciół.
Mieszkamy w Białymstoku na osiedlu Piasta.
Prawdopodobnie ten wpis zostanie szybko usunięty jako niepoprawny politycznie. Jednak zaryzykuję. "Wyjść z nim na spacer, pobawić się, może czasem coś z nim poćwiczyć" to są obowiązki, które w formie wolontariatu może wypełniać babcia, ciocia, tudzież inni członkowie rodziny. Natomiast dla obcej osoby to jest praca, za którą należy się wynagrodzenie. Szukanie młodej osoby, która będzie darmową opiekunką, to co najmniej niesmaczne. Jest absolutnie zrozumiałe, że Pani potrzebuje odpoczynku od Jędrka (a On od Pani), jednak na ten cel trzeba przeznaczyć środki finansowe, a w razie ich braku poszukać fundacji, która wesprze to finansowo. Czas skończyć z wyzyskiem młodych ludzi, któremu nadaje się szczytne nazwy i dorabia ideologię. Dodam, że piszę z perspektywy osoby, która przepracowała jako woluntariuszka hektogodziny.
OdpowiedzUsuńNie, Nelo, ten wpis nie zostanie usunięty, aczkolwiek jest mało sympatyczny i studzi moją pierwszą w życiu próbę szukania wolontariusza.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie mamy żadnej rodziny w Białymstoku. Po drugie wcale nie chodzi o to, że chcemy odpocząć od Jędrka. Kto nas regularnie czyta, może pamięta, że Jędrek bardzo dobrze reaguje na młodych ludzi i dlatego szukamy młodej osoby. Nie po to, żeby ją wykorzystywać, ale by dać szansę obu stronom. Zobaczyć, czy Jędrek się bardziej otworzy na kogoś młodego, kto z nim będzie dość niezobowiązująco, nie jak terapeuta, który cały czas coś chce. A drugiej stronie da możliwość nauczenia się czegoś, zobaczenia jak funkcjonuje autysta naprawdę, a nie w książkach.
Nie chodzi o żadną regularną opiekę, a raczej spotkanie raz na tydzień czy dwa.
Ja wierzę w to, że nasz Jędrek jest na tyle fajny, że ktoś chciałby się z nim zaprzyjaźnić:)
Napisałaś, Nelo, że szukanie młodej osoby, która będzie darmową opiekunką, to co najmniej niesmaczne. A ja uważam, że Twoje sugerowanie, że szukamy darmowej opiekunki a dorabiamy ideologię jest niesmaczne.
Nie wykluczam, że jeśli znajdziemy odpowiednią osobę, która złapie z Jędrkiem kontakt i będziemy chcieli by te spotkania przerodziły się w coś regularnego, to będziemy jej płacić. Ale na razie nie szukamy osoby, która się zgłosi do nas do pracy. Szukamy dla Jędrka przyjaciół. Jeżeli ktoś ma się czuć wykorzystywany, niech się nie zgłasza.
Nela, przepracowałaś wiele godzin jako wolontariuszka. Może za wiele i zgubiłaś już ideę wolontariatu.
A ja uważam, że idea wolontariatu jest piękna:) i wcale nie jest wyzyskiem, bo polega ona na WYRAŻONEJ ZGODZIE obu zainteresowanych współpracą stron. Ja pomimo tego, że mam dwójkę dzieci i pracuję zawodowo, byłam przez długi czas wolontariuszką i opiekowałam się czeczeńską rodziną. To, co dzięki temu zyskałam (nie w sferze finansowej, rzecz jasna) jest bardzo dla mnie cenne i ważne. Jeśli będziemy wszystko przeliczać na forsę, to ten świat będzie już w ogóle nie do zniesienia!!
OdpowiedzUsuńZ góry bardzo przepraszam za swój cięty język, ale dosłownie w głowie mi się nie mieści, że ktoś z taką ideologią mógł być kiedyś wolontariuszem.
OdpowiedzUsuńMój Małżonek z własnej, nieprzymuszonej woli, oddaje się temu zajęciu w pracy socjalnej i jest to jego pasja, nie czyjś wyzysk. Wolontariat to jego pasja, mimo pracy zawodowej, wielu codziennym zmagań ( też wychowujemy niepełnosprawne dziecko)i czasem znajdujemy jeszcze czas, który poświęcamy innym zupełnie bezinteresownie i bez kasy i jest to NASZA POTRZEBA, więc to chyba kwestia priorytetów i spojrzenia na świat.
Idea wolontariatu jest piękna. Nelo nie masz racji. Tylko Haniu zastanów się , czy jeśli dopuścisz do Jędrka młodzież gimnazjalną lub nawet licealną to , czy niedoświadczone dzieci nie popsują wam efektów Waszej wieloletniej pracy. Nad tym bym się tylko zastanawiała, jednak chyba do naszych dzieci potrzebni są profesjonaliści.pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńwww.pomozcierafalkowi.bloog.pl
Ewo
OdpowiedzUsuńMyślałam raczej o studentkach, choć niekoniecznie. Poza tym, nie przesadzajmy. Ja nie zamierzam ani zaprzestać pracy z Jędrkiem sama czy z terapeutami. Tu chodzi tylko o dodatkowy, raczej sporadyczny (choćby z braku czasu) kontakt z młodym człowiekiem. Bardziej kontakt, zabawę, jak pracę. Nikt tu nic nie popsuje. Myślę, że taki kontakt mógłby być cenny dla obu stron.
Haniu, słuchaj nawet sami rodzice dzieci z autyzmem , szczególnie ci na początku drogi sobie nie radzą, nie wiem jak jest u Was ale u nas tacy początkujący rodzice są obejmowani szkoleniami z zakresu analizy zachowania, by być konsekwetnymi w stosunku do swoich dzieci, by radzić sobie z trudnymi zachowaniami, by przynajmniej nie psuć pracy terapeutów.Ja sobie nie wyobrażam , by dopuścić do swojego syna człowieka nie obeznanego z problemem autyzmu a tym bardziej jeśli chodzi o dziecko słabo komunikujące się.
OdpowiedzUsuńEwo
OdpowiedzUsuńRozumiem o co Ci chodzi, ale my nie pracujemy metodą behawioralną. Nie jesteśmy też niestety sami zawsze konsekwentni jeśli chodzi o trudne zachowania. Tresura Jędrka idzie nam słabo.
Traktujemy go jak chłopca, dziecko, który choć trochę inny ma prawo do normalnych kontaktów z ludźmi i on się w tym dobrze odnajduje. Gdy ktoś go traktuje naturalnie, normalnie.
Nie potraktuj, proszę, moich słów jako krytyki Twojego podejścia do problemu.
Jędruś mimo, że ma ogromny problem z komunikacją, nawiązuje całkiem niezły kontakt emocjonalny z innymi ludźmi, zwłaszcza jak ktoś mu okaże trochę zainteresowania i sympatii, akceptuje go takim jakim jest i jest cierpliwy (nie oczekuje, że Jędrek z nim zaraz będzie konwersował i robił to, co on chce). Wydaje nam się, że Jędrek szczególnie fajnie reaguje na młodych ludzi. Ale może to nie kwestia wieku ale osoby? Nie wiem.
OdpowiedzUsuńJędrek nie jest wysokofunkcjonującym autystą, ale nie jest trudny "w obsłudze". Owszem, potraf się wkurzyć, ale generalnie jest miły, pogodnym dzieckiem i raczej nie ma problemu, że ktoś sobie z nim nie poradzi.
Haniu, Jędrek tak czy inaczej będzie "narażony na behawioralną tresurę", gdy zacznie naukę w szkole będzie pracował za słoneczka, buźki, nawet zdrowe dzieci są tak motywowane.Zawsze to lepsze niż metody stosowane w co niektórych terapiach.
OdpowiedzUsuńEwa
OdpowiedzUsuńJa już dość dawno przestałam ortodoksyjnie przestrzegać, co mi dana terapia nakazuje. Tak że mimo tego, że nasza główna terapia (Metoda Krakowska) jest przeciwna behawioralnej, ja nie traktuję behawioralnej jak diabeł święconej wody. Wiem, że Jędrek będzie miał w szkole co najmniej elementy behawioralnej. Ale wierzę w to, że już w jakiś sposób jest ukształtowany i nie da się sfiksować, hehe. Także idąc tym tropem mogłabym powiedzieć, że bardziej powinnam się bać szkoły, jak sporadycznego kontaktu Jędrka z normalnym niedoświadczonym człowiekiem. Ale ja się nie obawiam ani jednego ani drugiego. Myślę, że każdy kontakt jest dla Jędrka cenny i wzbogacający i w sumie to nigdy nie wiadomo, który będzie bardziej trafiony.
sorry, sorry, sorry ale czy ktoś tu napisał,że to będą roboty przymusowe? Hania nie napisala, ze ten ktos bedzie zmywal jej naczynia, podlogi, w miedzyczasie pocwiczy z Jedrkiem a na koniec wyprowadzi psa, lecz wpis ma forme grzecznej prośby, że jeśli ktoś mógłby i chciałby to może w CZYMŚ pomóc. w czymś w czym będzie czuł się najlepiej zarówno Jędrek jak i wolontariusz, nie wiem skąd wniosek o jakimkolwiek wyzysku. przecież z Jędrkiem była ostatnio dziewczyna na basenie, i co raz poszła i nikt jej nie zmuszał do częstszych wizyt czy coś. poświęciła czas, została uhonorowana wpisem na blogu i podziękowaniem i nikt nie każe jej codziennie przychodzić do Jędrka. czytam tego bloga jakiś czas i naprawdę ciepli i dobrzy z Was ludzie (autorzy) a wolontariat to piękna idea. naprawdę. też pracowałam i wiem. i marzy mi się w przyszłości gdzieś jeszcze :) ale ja baaardzo daleko mieszkam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i przepraszam za wszelkie błędy w tym wpisie, bo chciałam spisać wszelkie myśli swe :)
Dziękuję P. za to wsparcie:)
OdpowiedzUsuńWitam, jestesmy studentkami 1szego roku resocjalizacji, jestesmy blizniaczkami.robilysmy kilka lat temu kurs wolontariatu.interesuje nas pomoc dla innych.bardzo chetnie spedzimy chwile z Jedrkiem :)
OdpowiedzUsuńO jak miło. A ja juz zwatpiłam w skutecznośc naszych poszukiwań. Napisze na maila:)
OdpowiedzUsuń