Tak jak wcześniej pisałam przed wakacjami załapaliśmy się na zajęcia organizowane przez Fundacją Nadzieja i Szansa:
- 10 zajęć z hipoterapii, świetnie prowadzonych, naprawdę wygląda to jak hipoterapia a nie tylko jeżdżenie na koniku. Dziś mieliśmy mieć przedostanie zajęcia, ale z powodu deszczu zostały przełożone.
- 15 zajęć (8 spotkań) z pedagogiem, zajęcia ukierunkowane na rozwój zdolności społecznych i komunikacyjnych. W tym tygodniu mieliśmy 2 kolejne spotkania (po 1,5 godz), jutro będzie 3 (a w sumie to już piąte). Jędrek na tych zajęciach pracuje różnie. W tym tygodniu raczej się obijał. Tzn. robił co miał robić, ale raczej niesamodzielnie, z pomocą terapeuty. W sumie zajęcia mi się podobają, tylko, żeby miały jakiś skutek to powinno ich być znacznie więcej. No ale dobre i tyle, zawsze to jakieś nowe pomysły do pracy dla mnie, czasem ciut inne spojrzenie na pewne sprawy, a dla Jędrka to spotkanie z nowym człowiekiem, terapeutą, który coś od niego chce. W sumie to Jędrek nawiązał dobry kontakt z panią Asią. A że nie robi ochoczo wszystkiego, co mu ona proponuje? Gdyby tak było, nie potrzebowałby tych zajęć;) Ostatnio byliśmy w sklepiku wspólnie, Jędrek miał coś możliwie najsamodzielniej jak potrafi coś kupić (na jego etapie było to wybranie co chce (pokazanie ręką), powiedzenie pani ekspedientce co chce (powtórzenie słowa po mamie), podanie pieniążka i odebranie reszty (to go najmniej interesowało ;). Oczywiście byłyśmy obok, pomagałyśmy. Fajny pomysł. Wypróbowałam dziś w ciastkarni :) Tylko zapomniałam, że zapłacić też by mógł sam. Nic to, następnym razem pójdzie nam jeszcze lepiej :) Do tej pory i owszem Jędrek pokazywał mi co chce, powtarzał po mnie, jak to się nazywa, ale nigdy nie odważyłam się, by powiedział to pani sklepowej (to wymaga spokoju i czasu, możliwe do zastosowania, jak nie ma kolejki).
- 45 zajęć z biofeedbacku. Tego się najbardziej bałam, że nic z tego nie wyjdzie. Tymczasem na początku lipca udało nam się w szpitalu zrobić EEG, a 2 tygodnie temu byliśmy na badaniu u pana Piotra (takie można powiedzieć kolejne EEG; Jędrek zachwycony nie był, ale udało mi się go jakoś przekonać i zrobiliśmy to badanie). W tym tygodniu zaś zaczęliśmy zajęcia z biofeedbacku i mamy je codziennie przez cały tydzień (oprócz niedzieli). Jak do tej pory były 4 zajęcia. Na pierwszych Jędrek nie chciał usiąść na fotel tylko wbił się w kąt. Trochę siłą go zaciągnęłam na fotel i jakoś poszło. Na drugich zajęciach w dalszym ciągu trochę musiałam go przymusić do siądnięcia na fotelu. Wczoraj i dziś wpakował się tam sam bez problemu. Daje sobie założyć elektrody (również na uszy) i przez pół godziny albo i dłużej ogląda bajki. Całkiem fajnie się koncentruje, nie marudzi (sporadycznie coś tam chrząknie). Nie znam się na tym i trudno mi wyjaśnić przystępnie i sensownie na czym polega biofeedback, z góry przepraszam za moje laickie objaśnienia i ewentualne przekłamania. W sumie chodzi o stymulowanie mózgu do właściwej pracy, na odpowiednich falach (jak mózg dobrze pracuje Jędrek dostaje punkt i bajka leci dalej, jak nie - zatrzymuje się, albo się ściemnia). Za kilka zajęć terapeuta będzie mógł przeanalizować dane z kilkunastu zajęć i zobaczyć, czy mózg Jędrka pracuje lepiej, czy jest jakiś postęp. Niezależnie od tego jestem zadowolona, ze udało nam się przełamać kolejne Jędrkowe opory, oswoić go z jakimś nowym zadaniem. Że Jędrek daje sobie coś tam przyczepiać do głowy, że siedzi grzecznie i wygląda na to, że się koncentruje. Nie wierzę w cuda i szybkie rozwiązania, ale wierzę, ze to będzie kolejne ziarnko - krok w rozwoju Jędrka, że to mu pomoże się lepiej koncentrować. No i zajęcia są super przyjemne - siada sobie chłopak jak król w fotelu i ogląda bajki. Codziennie mu powtarzam, jakie to fajne zajęcia mu załatwiliśmy ;) Mam nadzieję, że mu się nie znudzą (Jędrek nie jest bajkomaniakiem, są okresy, ze w ogóle nie ogląda bajek, a teraz dodatkowo specjalnie mu w domu nie włączam, żeby mu się nie znudziło). Cieszę się, że tak to ładnie, w sumie bezproblemowo nam to idzie. Nastawiałam się na wielki ból, niekoniecznie zakończony sukcesem. A tu proszę. No ale może, jak to mówią "nie chwal dnia przed zachodem słońca"? A może lepiej - ciesz się tym, co jest :)
piątek, 20 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz