Wróciliśmy z naszego pierwszego turnusu. Tygodniowego. W zasadzie turnus miał być 2 tygodniowy, ale w związku z naszym wyjazdem nad jeziora będziemy go kontynuować za tydzień, czyli turnus z przerwą wakacyjną w środku;) Było super. Naprawdę się nie spodziewałam, że będzie tak dobrze. Wszystko było świetnie zorganizowane. Jędrek fajnie pracował. I co bylo bardzo miłe - dobrze się tam czuł. Ja też. Turnusy są organizowane przez naszą warszawską terapeutkę i jej męża. Ze szczegółami można się zapoznać TU.
Jędrek miał dużo zajęć, ale z przerwami, więc nie wyglądał na przemęczonego. Codziennie miał 4 godziny indywidualne (2 z Asią - zajęcia pedagogiczno-logopedyczne + 2 z Szymonem - różnego rodzaju masaże, ćwiczenia usprawniające buzię, ręce itd). Między zajęciami dziećmi zajmowała się pani Aneta, która próbowała nawiązywać z nimi kontakt, bawić się, coś im proponować do zrobienia (w zależnosci od dziecka). Po południu były zajęcia z Weroniki (3 razy), basen (2 razy). Raz też były koniki. Jędrkowi (i mnie) wszystko się podobało, we wszystkim uczestniczył na swój sposób. U Asi ćwiczyli głównie powtarzanie ze słuchania (zrobiłam 20 zeszycików z obrazkami i słownictwem, które Asia z Jędrkiem nagrała, po czym Jędrek tego słuchał i bardzo fajnie powtarzał słuchając). Ćwiczyli również samodzielne czytanie sylab i prostych wyrazów, tylko z popowiedziami typu: do góry język i dzióbek (czyli LU) albo do tyłu język, broda na dół (KA) i naprawdę było widać, że Jędrek zaczyna czytać na głos samodzielnie (nawet bez żadnych podpowiedzi). Ćwiczyli również pisanie, czy też raczej przepisywanie i tu też Jędruś poczynił postępy. Bo i owszem rękę mu trzeba jeszcze czasem podtrzymywać, kontrolować, ale są momenty gdy sam pisze niektóre literki. I jak się ma do tego opinia pani psycholog, która nam ostatnio powiedziała, że pewnie nie będzie sam pisać, tylko na komputerze? Z Jędrka można dużo wyciągnąć, tylko trzeba umieć, trzeba wiedzieć jak to zrobić, być stanowczym i konsekwentnym. No i włożyć w to dużo ciężkiej pracy. Patrzyłam na Jędrusia na tych zajeciach i myślałam, że to inne dziecko niż na zajęciach w Białymstoku. Poziom trudności zadań nieporównywalny. W Białymstoku Jędrek zrobi coś lub nie, w zależności od tego, czy mu się chce czy nie, u Asi robi wszystko, co mu każe. I dlatego będziemy jeździc na te turnusy. Zapisałam się już nawet na następny rok i teraz szukam bogatego sponsora. Bo, bagatela, potrzebujemy 50 tysięcy.
niedziela, 11 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz