Jędrek jest naszym kochanym synkiem. Wierzę w jego potencjał umysłowy, w to, że jest mądrym chłopcem. Z drugiej strony jego autystyczne (czy tylko?) ograniczenia, czasem mnie dobijają. Np. dziś pracujemy sobie w domu. Zadanie: na podłodze kładę obrazki zwierząt, niektóre pojedynczo, niektóre po 2. Jędrek ma donosić napisy typu: żyrafa, żyrafy. Idzie mu to całkiem nieźle pod warunkiem, że podchodzę do niego bliżej. Nawet nie dotykam, tylko podchodzę bliżej. Wielokrotnie też powtarzamy słowa. Pięknie wychodzi mu powtórzenie np. słowa HI-PO-PO-TA-MY, co prawda z podziałem na sylaby, ale to w końcu aż 5 sylab do powtórzenia (bez żadnych podpowiedzi w trakcie). Potem proszę o przynoszenie obrazków z napisami. I tu pojawia się problem. Jaki? Myślę, że mało kto by zgadł. Problemem nie jest wybór, co ma przynieść. Problemem jest wzięcie 2-3 karteczek na raz. Pokazuję mu to, robię to z nim kilkakrotnie, a on dalej drewniany. Coś we mnie pęka, wściekam się, mam dość. Dlatego czasem myślę, że lepiej gdy terapeuta pracuje z dzieckiem, nie rodzic; wtedy nie ma niepotrzebnych złych emocji. Terapeuta nie wpada w przygnębienie, czy depresję z tego powodu, że 6-letnie dziecko ma problem z wzięciem na raz trzech karteczek. To nie jego dziecko, jemu się świat nie wali. Ćwiczę z Jędrkiem przynoszenie dwóch-trzech karteczek na raz (zbieranie je do kupy i przynoszenie). Uff, udaje się. Cieszy? Raczej przygnębia, że takie rzeczy musimy ćwiczyć. Normalnie ludzie nie zdają sobie sprawy, co potrafi sprawiać problem ludziom-dzieciom niepełnosprawnym. Mam smutne myśli, że nasz Jędrek pod wieloma względami jest bardzo mocno niepełnosprawny (nie lubię słowa upośledzony). Z drugiej strony, mówię sobie: "Nie grzesz, Ty też nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile Jędrek potrafi, a co jest poza zasięgiem wielu dzieci. Ciesz się z tego, co pozytywne".
Dostaliśmy się na nowe zajęcia z Fundacji Nadzieja i Szansa. Zajęcia mają być z pedagogiem, hipoterapeutą-logopedą i z biofeedbacku. Ponad połowa zajęć z biofeedbacku. Boję się, czy coś z tego wyjdzie, czy Jędrek da sobie założyć na głowę te jakieś kabelki. Będzie walka :(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz