Po drodze na basen młody uciął sobie drzemkę, ale kiedy wyszliśmy z samochodu już tryskał energią i radością. Wysiadając z samochodu odruchowo już włożył parę klocków domina i długopisy do kieszonki w drzwiach samochodu. Rzeczy te Jędrek traktuje jak amulety podróżne, ale widać zaakceptował fakt, że długopisy nie umieją pływać i tam jest im wygodniej.
Pływaliśmy dziś długo na głębokiej wodzie i widać, że Jędrek coraz mniej się męczy i przy odpowiedniej motywacji (odsuwanie mu deski z pianki do której chce dopłynąć) jest w stanie dobrych parę metrów pociągnąć. I chyba sam docenia swe osiągnięcia bo cieszy się z tego bardzo gdy mu się coś uda. Potem byliśmy na brodziku i w końcu udało się przekonać Jędrka by spróbował położyć się na wodzie na plecach opierając się na obejmowanym rękoma pałąku z pianki. Ja od spodu podtrzymywałem mu plecy i nogi a on w końcu tę pozycję zaakceptował. Wcześniej trzeba go było trzymać na siłę kładąc sobie dziecko na brzuchu i tak dawało się czasem trochę metrów przepłynąć, póki Jędrek się nie oswobodził.
Tak więc dzisiejszy basen był bardzo udany, a na koniec, w szatni, Jędrek gdy go wycierałem uśmiechnął się do mnie. I jest w tym różnica gdy piszę „do mnie” bo nasz chłopiec często się uśmiecha, ale rzadko zdarza mu się, że trąci cię np ręką by nawiązać kontakt wzrokowy, a potem rozradowany spogląda w oczy i się uśmiecha. Tak jakby chciał przeżywać tę chwilę radości z drugą osobą, nie sam.
-tata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz