Dziś Jędruś ucieszył mnie
samodzielnym odpowiadaniem (lub też może raczej próbą odpowiadania) na pytania, tak normalnie w życiu.
Przyszedł do mnie z sokiem, zadałam mu typowe pytanie: Co chcesz? Z
moją lekką podpowiedzią powiedział: „SOK, Chcę soku”. Po
czym za jakiś niedługi czas przyszedł do mnie znowu i powiedział
śmiało i wyraźnie: SOKU! I na dodatek o to mu chodziło:) Potem
przyszedł do mnie z bułką i masłem. Pytam: Co chcesz? A on: KA
(=kanapkę). Za jakiś czas przyniósł jabłko. Pytam: Jędrek, co
to? A on: JA (=jabłko). I nic a nic mu nie podpowiadałam mimicznie.
No i pytanie, przypadek to, czy rzeczywista próba odpowiadania na
pytania?
Poza tym, pomimo mrozu wybraliśmy się
na kilkanaście minut na sanki i ponton. Fajnie było. Chłopaki byli
zadowoleni, a Jędrek dał sobie nałożyć rękawiczki bez
najmniejszego problemu. Nawet sam rączki wyciągał do zakładania.
Ponadto psoci, wyciąga różne moje
rzeczy. Chyba rzeczywiście urwis, jak w Piotrkowym
wypracowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz