czwartek, 14 stycznia 2010

Bywają i takie dni

Dziś Andrzej nie zdążył z Jędrkiem na basen. Dalej jestem z tego powodu niepocieszona.
Jędrek przewrócił się tuż przed klatką i ma siniola na czole. Nie mogę patrzeć na biedaka, choć wiem, że od tego sie nie umiera.
Miałam dziś Radę, więc cały wieczór nie było mnie w domu, a tym samym nie było komu z Jędrkiem popracować.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że choć w przedszkolu było dobrze, coś się działo. Może ćwiczył na korekcyjnej? Bo co do rytmiki, to nie mam większych nadziei.
Dzień bez jakiejkolwiek formy terapii wydaje mi się dniem straconym. Zwłaszcza jeśli nie był on w planach dniem odpoczynku.

1 komentarz:

  1. Haniu!Nie zadręczaj się w ten sposób i tak dokonujesz cudów z Jędrusiem.Nie jesteś w stanie przeskoczyć samą siebie!!!
    Pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń

I minął kolejny rok

 Koniec roku skłania do podsumowań, więc opowiem, co u nas. W lipcu Jędrek skończył 20 lat. Tamten rok szkolny był największym koszmarem w n...