Rano chłopcy pojechali na basen. Jędrek zadowolony wychodził z domu z
Tubisiami w ręce. Przeprowadziliśmy rozmowę na temat, czy Tubisie
umieją pływać, czy nie. Piotrek twierdził, że jak się ich nie
topi, to umieją. Spytałam Jędrka, czy chce wziąć Tubisie na
basen, powiedział: Taa. Przykazałam mu, żeby ich pilnował, że
jakby co, musi je ratować, by mu się nie potopiły. Andrzej obawiał
się, że przez Tubisie Jędrek nie będzie pływał, ale
zaproponowałam, by spróbował. Najwyżej ten basen będzie czysto
rozrywkowy. A może Tubisie wprowadzą nowy element (nurkowanie po
Tubisie?). A tymczasem, gdy wysiadali przed basenem z samochodu,
Jędruś zaskoczył tatę bo sam grzecznie włożył Tubiśki do
kieszeni na drzwiach. Myślę, że zaakceptował wersję, że przed
zajęciami zostawiamy zabawki w szafeczce w przedszkolu czy
w kieszenie na drzwiach w samochodzie.
A teraz moje chłopaki pojechali do dziadków, rodziców Andrzeja, a ja
zostałam w domu sama. Mnie się przyda trochę samotności (nie
mówię, że odpoczynku bo już czwarty dzień odpoczywam, jako że
byłam na zwolnieniu z powodu przeziębienia; stąd i mam tyle czasu
na Internet). Postanowiłam trochę powspominać, opisać jak to
było z Jędrkiem kiedyś. Pamięć jest ulotna, a skoro już notuję,
to warto zapisać też, co było wcześniej, zanim zaczęłam pisać
bloga. Oczywiście w dużym skrócie.
A Jędrkowi przyda się pointegrowanie się już nawet nie z tatą bo z
tym jest super (zwłaszcza od tego roku), ale z dziadkami. Bo, gdy
jest mama, to za bardzo przesłania Jędrkowi cały świat. Nie no,
przesadzam. Kiedyś tak było. Była mama i tyle mu wystarczyło.
Jędrek był tzw. syneczkiem mamusi. Teraz trochę otwiera się i na
kontakty z innymi. A już tata stoi chyba obecnie na równi z mamą.
Myślę, że duża w tym zasługa… taty. Ich wspólnych basenów,
zajęć z Weroniki itd. Cieszę się, że Jędrek ma takiego tatę.
Wiem, że nie potrafiłabym zastąpić Andrzeja na basenie, czy nawet
na Weronice. Jestem leniwa ruchowo. Andrzej jest w tym znacznie
lepszy. I dzięki niemu Jędruś tak fajnie funkcjonuje na basenie i
może z niego pełniej korzystać (a nie tylko potaplać nogi w brodziku
i poskakać). W ogóle Andrzej bardzo się angażuje w
terapię Jędrka i dlatego publicznie chciałam powiedzieć: Mężu,
chapeau bas!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz