Trzy dni bez relacji, co słychać u Jędrka to stanowczo za dużo. Tyle, że czas jakoś nie
chce się rozciągnąć. We wtorek chłopaki byli w Warszawie na
zajęciach u Asi (sami, ja we wtorki później kończę pracę, nie
zdążyłabym). Mogłam więc sobie w czasie ich nieobecności
popisać o wstydzie. Wrócili późno (ok.23.oo), jak to zwykle
wracamy z zajęć w Warszawie. Andrzej był bardzo zadowolony. Mówił,
że Jędrek był super dzielny, nic a nic się nie krzywił idąc na
zajęcia, a nawet się cieszył, idąc na drugie zajęcia. I pięknie
pracował. Tak pięknie, że Andrzej po powrocie zgrał nagrania z
zajęć na komputer i chciał mi je pokazywać od razu. Ale ja choć
bardzo się cieszyłam nie dałam rady. No i do dziś ich jeszcze nie
zdążyłam obejrzeć. Chciałam jeszcze powiedzieć, że Jędrek
jest naprawdę dzielny. Pracował 3 godziny (z przerwą), spędził 6
godzin w samochodzie, wracając zasnął, a gdy wysiedli musiał
jeszcze sam dojść z samochodu do klatki i wejść na trzecie piętro
(taki ledwo przebudzony). Zawsze tak jest jak wracamy i nieodmiennie
go podziwiam.
Wczoraj też mieliśmy dzień pełen wrażeń. Bo na basenie była … telewizja (lokalna na
szczęście). Kręcili filmik o tych naszych zajęciach ze STARTU na
basenie. Dzieci było kilkoro. Jędrek pięknie pływał i pluskał
się. Powinni się z tatą załapać w jakiś kadr. Co gorsza ja się
dałam namówić na wypowiedź do kamery. Ale nikomu nie powiem,
kiedy to będzie wyświetlane, bo się wstydzę. Choć mam jeszcze
nadzieje, że mnie wytną. Ech, stara i głupia – po co mi to było.
Potem pojechaliśmy na
zajęcia z SI do KTA. Jędruś pięknie ćwiczył, aczkolwiek parę
razy trochę się złościł, wymuszał. Chyba próbował dyrygować
panią Ulą. Poza tym złościł się, że zabraliśmy mu kredki i
chciał wydębić cukierka. Bardzo mi się podoba, jak pani Ula
prowadzi zajęcia. Szkoda, że nie mamy ich „na stałe”. Zostały
nam już tylko 1 zajęcia, potem nie wiadomo, co będzie.
Dziś był bardzo „lajtowy”
dzień. Bo po przedszkolu Jędruś miał tylko basen. Pojechali z
tatą i się bawili. Andrzej porozmawiał sobie z panem Jarkiem,
który dopytywał się z czym Jędrek ma problemy. Andrzej mu tłumaczył, że min. z komunikacją i to nie tylko werbalną. Wtedy pan
Jarek wspomniał pierwsze zajęcia, kiedy to chciał się
skomunikować z Jędrkiem, a ten go kompletnie olewał. Heheh. I był
bardzo nietykalski. Obecnie dalej nie jest z Jędrkiem łatwo się
skomunikować, ale Jędrek bardzo lubi pana Jarka, sam go zaczepia.
Pani Halina chwaliła też Jędrka, że ma dużą pojemność płuc bo
potrafi długo pozostać pod wodą, a pan Jarek mówił dziś o tym,
że on świetnie się kontroluje pod wodą, co nie jest łatwe i
typowe dla 5 latka. Jędrek był dziś sam (!) na naszej godzinie. Dziwię
się, że ludzie tak dziurawo chodzą na te zajęcia, aczkolwiek dziś
pogoda była taka, że w zasadzie to strach było wyjeżdżać z
domu. Wszystko zasypane, korki straszne.
Dziś wieczorem
przygotowywałam pomoce na jutrzejsze zajęcia (dużo czasu to
zajmuje). Jutro jedziemy do Warszawy i szczerze mówiąc z powodu tej
koszmarnej pogody - boję się.
Aaa, jeszcze chciałam
odnotować, że moje koleżanki i koledzy z pracy bardzo mile mnie
zaskoczyli. Zrobili składkę dla Jędrka (nie po raz pierwszy
zresztą, wiosna też to zrobili). Strasznie to miłe. Zwłaszcza, że
wiem, że przed Świętami nikt nie ma za dużo pieniędzy. Bardzo są
kochani, wzruszyli mnie. Dziękuję !!! Poza tym już kilka osób
dopytuje nas o kolejna zbiórkę z 1%. Miłe to i podnoszące na
duchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz