Nasz syn najwyraźniej stęsknił się za zajęciami. Dziś z uwagi na zaśnieżone drogi mieliśmy wprawdzie w planach wcześniejszy wyjazd do pani logopedki, ale Jędrek nie mogąc się już widocznie doczekać sam wpierw przyniósł buty, a potem już ubrany wybiegł nie czekając na mnie na korytarz. Potem w podskokach zszedł do samochodu, a że ruch na drogach był mały na miejscu byliśmy nawet wcześniej jak zwykle. Jędrek ochoczo pomaszerował w kierunku sali, w której miał mieć zajęcia i musiałem go dwa razy wprost odrywać od klamki bo trudno mu zrozumieć taki drobiazg jak to, że to jeszcze nie jego pora i że inne dziecko ma teraz zajęcia. Cóż, niecierpliwego mam syna :) Na zajęciach Jędrek ćwiczył m.in. reagowanie słowami: "DAJ MI, JA CHCĘ" w zaaranżowanych przez terapeutkę sytuacjach. Nie było to jeszcze samodzielne i spontaniczne komunikowanie się, ale jakiś kolejny mały kroczek w tym kierunku został dziś wykonany.
Prócz dzisiejszych zajęć logopedycznych wczoraj i dziś byliśmy jeszcze na basenie. Zapewne aura i poświąteczne rozprężenie sprawiły, że "tłumów" nie było. Była za to nowa wielka, niebieska piłka o średnicy ok.60cm majestatycznie pływająca po brodziku. Wczoraj po paru nieudanych próbach wdrapania się na piłkę Jędrek wymyślił, że będzie pod nią nurkował i nawet ładnie mu to wychodziło. A dziś odkryliśmy patent jak się wdrapać na piłkę. Ja nachylam się nad piłką wyciągając swe ręce, Jędrek podaje mi swoje i kiedy powoli ja zanurzam się w wodzie Jędras "wykłada się" na piłkę. Pomysł się mu spodobał bo miał ochotę powtarzać tę zabawę parokrotnie w dodatku w wersji z wykładaniem na plecach. A mi spodobało się to, że miał ochotę na wspólną zabawę. Co więcej, potem nawet porzucaliśmy do siebie tą piłką, lub może bardziej... poturlaliśmy po wodzie.
Od jakiegoś czasu Jędrek lubi spędzać czas w moim pokoju. Myśleliśmy z Hanią, że ciągnie go stojący tu kręcony fotel, ale nie, dziś znów wystawiłem mu ten fotel do drugiego pokoju to nie wykazał nim większego zainteresowania, natomiast parokrotnie przychodził do mnie i mówił: JA (co pewnie można by zinterpretować jako stwierdzenie: "teraz moja kolej" :) I co wtedy robi? Kiedy stoję w drzwiach pokoju i się mu przyglądam to nic szczególnego, zakłada nogi na stół albo grzebie mi w moich rzeczach na półce. Kiedy jednak wracam po jakimś czasie zastaję na ekranie monitora różne dziwne ślady bytności Jędrka. A to w Firefoxie wyszukiwarka włączona, a to np jakiś ekran help'u w stylu: "Co nowego w systemie Windows XP", albo też jakaś strona po arabsku. No dobra, przypadkowo sobie klika i coś mu tam wyskoczy, ale udało się komuś z was "przypadkowo" wejść na stronę arabską z "ciapkami" od prawej do lewej, no? O taką właśnie: http://www.t6y.org
Ha, miała być krótka notatka. Dobra, kończę
Pozdrawiam - tata
Próbuję przekonać męża, by zostawiał Jędrkowi otwartą stronę w jakimś języku programowania (PHP, czy jakoś tak), to chłopak zdolny, się nauczy i będzie tacie pomagał.
OdpowiedzUsuńCo ja mu tam będę sugerował. Sam se ostatnio wyciąga z półki czasopismo "Webhosting" ;-)
OdpowiedzUsuń