Tak, Maya ma rację. Pisanie bloga to kuracja, terapia rodzica. Bo nami
nikt się nie zajmuje. Psycholodzy, terapeuci nam dowalają różne
informacje wagi ciężkiej, a my mamy być dzielni. Ja np. na
początku naszej drogi usłyszałam od pani psycholog, która nas
widziała 10 minut (wcześniej widziała nas pani pedagog i tamta
mogła od niej mieć informacje): "Tak, to widać, że z tym
dzieckiem jest coś nie tak. Nie wiem jeszcze czy to autyzm, czy
upośledzenie. Ale proszę nie liczyć na to, że kilka lat terapii i
dorówna do innych dzieci". A potem jeszcze beztroskie (tak to
przynajmniej odebrałam) : „O, widzę, że jest Pani w depresji. To
dobrze. To dobrze rokuje.”
Jedna nasza terapeutka na wstępie nas poczęstowała tekstem: „Autyzm
jest nieuleczalny”. Na tamtym etapie wolałam wierzyć, że jest.
A teraz ten film („Na imię ma Sabine”) i słowa: „Na co Ty liczysz,
nie łudź się”.
Tak się dba o nasze uczucia. Z drugiej strony, gdy chcieliśmy zrezygnować z
zajęć z psychologiem we wczesnym wspomaganiu, by mieć
sensowniejszą liczbę zajęć z logopedą, nie mogliśmy bo jak
powiedziała pani w Ministerstwie (a tak!) : „Psycholog musi być.
Bo to jest terapeuta całej rodziny.” A ja za przeproszeniem,
pierdzielę taką terapię rodziny.
Sama się terapeutyzuję na tym blogu. I dlatego tyle piszę. Nie dla
innych, dla siebie. A jeśli komuś przy okazji moja pisanina się do
czegokolwiek przyda, to dobrze. Mi jest to potrzebne.
H.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
;*
OdpowiedzUsuńMasz racje.Pisanie bloga to nasza terapia.Teraeuci bombarduja nas informacjami o dzieciach ale co z nami.Potem słyszę tak jak ja ,że gadam z pretensjami.Życzę ci dużo wytrwałości.Ja też piszę bloga.Dwa razy zostałam skarcona za prawde ale piszę dalej.Pozdrawiam i całuski.Ania mama Juliana,
OdpowiedzUsuńAniu, halo, prosze o adres bloga :)
OdpowiedzUsuńDobrze Haniu ze piszesz, wierze ze pozbywasz sie przynajmniej czesci negatywnych emocji, mysle rowniez ze pomagasz w ten sposob wielu osobom ktore czytaja twojego bloga, i nie tylko rodzicom innych autystycznych dzieci,jest tez aspekt edukacyjny, ludzie tak malo wiedza o "innych", w Polsce chyba mniej niz gdziekolwiek.. Poza tym piszac, mi na przyklad Hanys pomagasz... Z moja depresja ciegnaca sie juz od lat, czytajac twoje zapiski musze stwierdzic ze jest lepiej, nie od razu i niewiele ale zawsze cos.. Pozdrawiam cieplo...
OdpowiedzUsuńps. Chyba powinnam sama zaczac pisac...buziale
Kasik, bardzo ci dziekuje za ten komentarz. Kurcze, jak bardzo takie slowa sa potrzebne! I tak sie ciesze, ze swoja pisanina ci jakos pomagam. A do pisania zachecam goraco, we mnie bedziesz miala wiernego czytelnika. tak bym chciala wiedziec, wiecej, co u ciebie. a nie tylko okruchy, strasznie male.
OdpowiedzUsuńalbo chociaz pisz anonimowo. to tez fajna sprawa.