niedziela, 22 listopada 2009

Udana sobota


Za to dziś nam się lepiej
szczęściło. Rano udaliśmy się na basen (Piotrek został w domu).
Chłopaki się kąpali, ja obserwowałam. Jędruś był
przeszczęśliwy, widać było, że mu bardzo brakowało basenu
(tydzień bez basenu, to jak wieczność;). Jędrek najpierw poskakał
na brodziku a potem ruszył na duży basen. Nie chciał nakładać
płetw, za to chciał skoczyć do basenu. No to skoczył, zanurzył
się, wypłynął i pięknie ruszył do przodu. Te pierwsze minuty,
to było coś wartego utrwalenia na kamerze (niestety nie zrobiłam
tego). Byłam dumna z mojego synka. Taki mały, a tak pięknie i
dzielnie sam pływa. Spokojnie przepływa 1/3 basenu bez żadnej
pomocy (i bez płetw). Oczywiście później zaczyna mu być już
ciężko, zaczyna się obijać, zawracać, czepiać brzegu itd., ale
generalnie naprawdę świetnie sobie radzi. Przede wszystkim: nie
tonie:)



Potem pojechaliśmy na
zajęcia z wczesnego wspomagania do pani logopedy i pani psycholog. U
pani logopedy Jędrek początkowo marudził, podejrzewam, ze próbował
wydębić cukierki (bo kiedyś dostał), ale jakoś to przebolał,
dał się udobruchać i w miarę współpracował (powiem więcej:
jak na Jędrka to nawet bardzo). Pani Beata pracuje zupełnie inną
metodą, niż nasza Asia. Z obu typów zajęć jesteśmy bardzo
zadowoleni, uważamy, że się uzupełniają. Tu jest więcej muzyki,
próby zabawy, próby komunikacji. Nie jest to łatwe, ale z zza
drzwi słyszymy, że dobrze idzie. Piszę, że zza drzwi, ponieważ
nie jesteśmy w sali razem. Po pierwsze ta salka jest koszmarnie
mała, a po drugie po pierwszych zajęciach już zaobserwowałam, że
lepiej by Jędrek zostawał sam, łatwiej z nim wtedy pani Beacie
nawiązać kontakt (a o to w dużej mierze nam chodzi). A my wszystko
słyszymy, tylko nie widzimy Jędrka (co mogłoby być ciekawe). I
bardzo się cieszymy, że udało się nam rozszerzyć to wczesne
wspomaganie i mamy 4 godziny (w m-cu) z panią logopedą.



Potem poszliśmy do pani
psycholog, co to z nią mamy 1 godzinę (w m-cu), którą to
wcześniej chcieliśmy zamienić na zajęcia z logopedą i nie
mogliśmy. Pani psycholog nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia
na pierwszym spotkaniu, z drugich zajęć Andrzej był w miarę
zadowolony, a z tych dzisiejszych oboje byliśmy (i Jędrek chyba
też). Obawiałam się, że po basenie i po zajęciach z logopedą,
Jędrek będzie miał dość i pani niewiele od niego uzyska (tym
bardziej, że nie jest to typ zajęć, który on lubi). A tymczasem
Jędrek nas kompletnie zaskoczył. Siadał do stolika i wstawał na
polecenie, przychodził na polecenie, robił zadania, różne takie
układanki, nie buntował się wcale. Byłam wniebowzięta. Tak
współpracującego Jędrka u psychologa czy pedagoga (bo ich zajęcia
wyglądają bardzo podobnie), to ja jeszcze nie widziałam. Pytanie,
czy Jędrek miał taki dobry dzień, czy osobowość pani psycholog
mu pasuje. Mnie tam nie za bardzo pasuje, ale może Jędrkowi tak.
Jest dość stanowcza i poukładana. Normalnie można powiedzieć,
zajęcia były wzorcowe:) Aha, pani dość często mówiła NIE, gdy
Jędrek coś zrobił nie tak. Jędrek powtarzał za nią NIE i robił
to również później w domu. Najwyraźniej mu się spodobało,
hehe. A dotąd zawsze się złościł, jak mu się na zajęciach
mówiło NIE.



Poza tym w domu zastrzelił
mnie jednym zachowaniem. Wziął z lodówki kiełbaski i przyniósł
mi je do pokoju, żebym mu urwała jeden kawałek. Urwałam,
wręczyłam resztę i powiedziałam, by zaniósł je z powrotem do
lodówki i ją zamknął. I zrobił to! Bez żadnego popychania,
pokazywania, chodzenia za nim. Normalnie cud. I znów, Ci, co nie
mają takiego dziecka, pewnie nie rozumieją o czym ja mówię i jaki
to ogromny sukces:)

4 komentarze:

  1. Kochana, spora czesc nie autystycznych dzieci mialyby z tym problem, mam na mysli wykonywanie polecen chociaz swietnie cos tam potrafia, tym bardziej wiec mozesz byc dumna z syna..

    OdpowiedzUsuń
  2. a co Jędrek robi takiego, czego nie robią dzieci w jego wieku? podobno często autyści mają jakieś szczególne uzdolnienia....

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, wydawało mi się , Sardynko, że już o tym pisałam, ale ... napiszę jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. to była taka zachęta do pochwalenia się synusiem;)
    bo mój na przykład od kilku dni wspina się na nogi. i daje buzi (znaczy się wystawia otwary dziobek) jak go poproszę. i wystawia ręce do góry jak mam mu ściągnąć koszulkę i mówię mu hende-hoh (po polsku);)
    no ale nie ma sie co chwalić, potrafi to większość dzieci w jego wieku!
    heh

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...