Kolejny
pracowity tydzień. Wychodzimy z domu rano, wracamy wieczorem. Jędrek
o ósmej pada. Nie dziwię mu się wcale. We wtorek po przedszkolu
miał basen i SI, w środę – koniki i basen (ale nie był w
przedszkolu), dziś - basen i zajęcia z Weroniki. Wszystko ładnie,
czasem tylko jest trochę zmęczony i nie tak super aktywny, jak
bywa. Ale nie przesadzajmy, nie wymagajmy zbyt wiele. Geniusz, to
geniusz, ale też człowiek;) Cieszę się, że udało się jechać
na koniki w tym tygodniu. Jędrek chyba się za nimi stęsknił, bo
bardzo się cieszył i po półgodzinnej przejażdżce nie chciał
zsiadać.
Teraz
przed nami bardzo długi weekend w rozjazdach. Jutro na zajęcia do
Warszawy, a w poniedziałek do Krakowa do pani Eli Wianeckiej. A ja
się czuję taka zmęczona ...
H.
Gratuluję że macie tyle siły i życzę jak najdłużej. Jędrek jest geniuszem i szczęściarzem że ma takich rodziców i brata
OdpowiedzUsuńHaniu, śpisz jeszcze? ;D wstawaj!
OdpowiedzUsuńJak tam nasze Jędruśki sie czują ?:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc... Jedrek ma sie dobrze. Ja jestem nieprzytomna. Dawno sie juz tak kosmicznie nie czulam. Dodatkowo zżera mnie stres, ze nie wyrabiam, ze tyle mam do zrobienia. Nie wiem, jak mam wyluzowac, jak odpoczac i jeszcze zrobic wszystko, co powinnam i chcialabym.
OdpowiedzUsuń