specjaliści się od tego odżegnują, twierdzą, że i owszem, że
bywają, tzn. mają swoje wąskie specjalizacje, ale też twierdzą,
że wśród autystów jest dużo ludzi upośledzonych umysłowo.
Kiedyś w jakiejś książce spotkałam się wręcz z danymi
statystycznymi według których ok. 80 % autystów było również
upośledzonych umysłowo. Na szczęście wtedy już wiedziałam, że
Jędrek nie jest. Szczerze mówiąc nie wierzę w te dane.
Gdy Jędrek miał 3 i pół roku, dzięki metodzie, którą wówczas
pracowaliśmy, metodzie nauki wczesnego czytania profesor
Cieszyńskiej, odkryliśmy, że Jędrek potrafi czytać. Podawał nam
kartki z napisami, podpisywał etykietami obrazki, odpowiadał na
pytania podając napisy itd. Nie wiem, kiedy i jak się tego nauczył,
czy gdy oglądał swoje książeczki (a robił to już gdy miał 1,5
-2 lata), czy gdy uczyłam czytać Piotra, a Jędrek był gdzieś
obok, teoretycznie niezainteresowany tematem. Odkryliśmy też wtedy,
że świat liczb też nie jest mu obcy, porównywał 9 cyfrowe liczby
podając nam największą, najmniejszą (z 6 liczb). Jego
matematycznych umiejętności nie testowaliśmy zbytnio, ale z
umiejętności czytania korzystaliśmy w pracy. Terapeuci, którym o
tym mówiliśmy albo nam nie wierzyli, albo twierdzili, że to nic
niezwykłego, że „oni tak mają”. Po chwilach szoku i wielkich
emocji przyjęliśmy więc to jako coś normalnego. No bo co z tego,
że on taki mądry, jak z drugiej strony mądry jest tylko kiedy
chce, kiedy są sprzyjające okoliczności. Przy mamie poda, a przy
terapeucie już nie. Raz podaje i robi rzeczy niesamowite, a kiedy
indziej zachowuje się jakby nie rozumiał słowa lala i miś. Nie
chce mi się rozwodzić na ten temat, opowiadać naszych zmagań z
różnymi terapeutami. Dopiero jak trafiliśmy na Asię na dobra
sprawę poczuliśmy się rozumiani i słuchani. Jej też jako
pierwszej udało się Jędrka przełamać na tyle, by zaczął przy
niej coś robić, żeby pokazał, że wie, że rozumie.
Niemniej ten typ pracy chyba Jędrka znudził. Nie chce zbytnio podawać. W
zasadzie jest zmotywowany tylko na artykulację. Rozmawiałam o tym
ostatnio z Asią i zaproponowała bym zaczęła dawać Jędrkowi
jakieś trudne zadania, coś z historii, biologii, języków obcych.
Najpierw mu o czymś opowiedziała, zapoznała go z tematem, a potem
go przetestowała. Jeśli chodzi o języki obce, to nigdy nie
chciałam ich Jędrkowi wprowadzać, żeby mu nie mieszać, nie
utrudniać. Może niesłusznie. Bo dziś go przetestowałam z
francuskiego i angielskiego (bo z tego mi było najłatwiej) i wyszło
mi, że albo Jędrek zna francuski i angielski w jakimś
stopniu, albo jest telepatą. Zaczęłam łagodnie od podawania
obrazków z jedzeniem. Potem kolory (tu wprowadziłam i napisy, nie
tylko ze słuchu ale i z pisowni), potem zwierzęta, ubrania,
czasowniki, liczby, przedmioty szkolne. Nie robił tego bezbłędnie,
ale wyraźnie widziałam, że WIE, tylko nie zawsze chce. Na początku
myślałam, że to efekt moich lekcji z Piotrkiem. Ale skąd tu
znajomość pisowni? Skąd znajomość angielskiego? W końcu
przetestowałam go nie tylko ze znajomości słówek, które mógł
usłyszeć na naszych lekcjach, ale i z rozumienia zdań, ze
słownictwa, którego Piotrek nie zna. Napisałam kilka miejsc po
francusku, np. w domu, w szkole, w kościele, w parku, na basenie
i zadawałam mu po francusku pytania typu: Gdzie się pływa?
Gdzie się modli? itd., a on mi dobrze podawał odpowiedzi. Na
koniec zrobiłam mu takie zadanie: opowiedziałam mu po francusku o
rodzinie, w której mama lubi sztuki teatralne, tata jeść, synek
oglądać filmy itd. (6 osób) a potem zadawałam mu po francusku
pytania typu: Gdzie idzie mama? a on mi podawał odpowiedzi- napisy
po francusku, typu do teatru, do restauracji. No więc wygląda na
to, że z angielskiego zna co najmniej trochę słów,a francuski to
on nawet rozumie, jak się normalnie do niego mówi. Ja to oczywiście
jeszcze dogłębniej przetestuję. Żaden terapeuta ani psycholog
-diagnosta mi nie uwierzy bo im to się w rubryki nie mieści, ale ja
swoje będę wiedziała. No i Asia nam uwierzy na pewno.
Tak się tylko z Andrzejem zastanawiamy, gdzie i jak on się tego nauczył.
Owszem miewam lekcje francuskiego w domu, ale Jędrek przy nich nie
jest. Poza tym po francusku w domu nie mówię, a telewizję po
francusku czy angielsku oglądałam już dawno temu (jak jeszcze
Jędrek nie był zdiagnozowany i miałam czas dla siebie).
Mądry ten nasz synek. Szkoda tylko, że tak zamknięty w sobie. Żeby było
śmieszniej, gdy dziś podawał mi te napisy w językach obcych, to
próbował je również powtarzać. A wcześniej sobie powtarzaliśmy
słowa z piątku. Te z BIA, WIA, PIE itd. I szło !!! Mimo że Jędruś
dalej nie był dziś w najlepszej formie, najwyraźniej jest trochę
chory. Po nim nawet trudno to zauważyć, ale ja widzę po jego
zachowaniu, a dziś to i po lekkim katarku. I taki smutniejszy jest,
bardziej na uboczu. Mój kochany biedny synek.
Te nagrania nie są oczywiście dowodem na to, że Jedrek zna francuski. To mała próbka. Ja to jeszcze przetestuję na większej ilości ćwiczeń. Po kilku pewności mieć nie można, najwyżej podejrzenie. Bo coś za dużo tu dobrych odpowiedzi na to by był to przypadek. Z drugiej strony nie ma nieomylności, ale na to w przypadku takiego autysty jak Jędrek nie ma co liczyć. W tym tkwi jego problem. Nie że się myli, tylko, że nie chce - nie potrafi współpracować. Trzeba trafić w moment. Trzeba mu stworzyc odpowiedni klimat itd.
H.
Nie odrzucaj języków obcych, dla autysty bycie tłumaczem - praca z domu, bez innych ludzi może być szansą na samodzielność:)
OdpowiedzUsuńSłyszeliśmy o dorosłym autyście prawniku, który z bratem prowadzi kancelarię adwokacką w Niemczech. Sprawy w sądach prowadzi jego brat a on przygotowuje to koncepcyjnie tak, że na ich duet nie ma mocnych :)
OdpowiedzUsuńCiekawe ile jeszcze talentów Jedrek ukrywa ?:) Pozytywne myśli dla Ciebie Mały :)
OdpowiedzUsuńOklaski i dla Mamy za cierpliwość;)
OdpowiedzUsuńKolorku, ja nie odrzucam języków obcych, ja je kocham:) Tylko, skoro Jędrek ma problem z językiem ojczystym, to starałam się stosować do mądrych teorii i nie utrudniać mu wprowadzaniem języka obcego (no i wziął się sam wprowadził;) Mówiono nam, że te dzieci mają problem z przyswojeniem systemu językowego. Ale po mojemu, to Jędrka problem nie na tym polega. Przyswajać to on genialnie przyswaja. Tylko nie odtwarza;)
OdpowiedzUsuńSandra, myślę, że Jędrek ma jeszcze nie jeden talent. Jego mózg funkcjonuje inaczej. To, co dla nas jest banalne, np. pokazanie czegoś palcem, dla niego jest wyzwaniem. To co dla nas jest imponujące (np. nauczenie się języka obcego w wieku lat 5 nie przebywając w danym kraju) dla niego może być pestką. Wierzę w jego talenty. Marzę tylko o tym, by kiedyś chciał się nimi dzielić. Na razie są to tylko krótkie chwile.
Sardynko, dziękuję za słowa uznania. Wiesz mi, w tej chwili zachowanie cierpliwości przy pracy z Jędrkiem jest "łatwizną", jak mówi mój starszy. Ale było znacznie gorzej. Niewyobrażalnie wręcz ciężko. Teraz już tylko bywa ciężko. Z ta cierpliwością. Bo z pracą, z zainteresowaniem Jędrka dalej łatwo nie jest.
OdpowiedzUsuńHaniu!
OdpowiedzUsuńJestem w szoku!!! Jedrek jest swietny!!! Gdzie on sie tego nauczyl?! Moze bedac w brzuszku u mamy? I wiesz co Haniu, ja nie wiedzialam, ze Ty masz tyle cierpliwosci!!!Ty tez jestes Swietna!!!!