Wczoraj i przedwczoraj byliśmy w Warszawie na terapii. Dużo
zajęc, może za dużo na raz, ale korzystamy z tego, że w wakacje i my i
terapeutka mamy więcej czasu. Jędrek ciężko pracował nad artykulacją.
Protestował też więcej jak ostatnio (efekt dłuższej przerwy jak
tydzień). Zazwyczaj jest tak, że
pierwszy dzień jest dniem protestów, drugi to już piękna praca. Tym razem
protest był i drugiego dnia, aczkolwiek był i efekt. Całkiem nieźle wyćwiczył mówienie
AN, ON, EN, IN, UN oraz DŻA, DŻO, DŻU, DŻE… Na razie z pomocą terapeutki (MTG), ale za to
jak ładnie, wyraźnie; jeszcze jakiś czas
temu nie do pomyślenia. To dla niego bardzo trudne i gdy jest mu ciężko złości
się, protestuje, płacze. Ja jako matka ciężko
emocjonalnie znoszę jego protest i rozpacz bo wiem, że jego to faktycznie „boli”,
że jest to dla niego bardzo trudne i ciężkie. Z drugiej strony, gdy jest już efekt,
to wtedy wszyscy się cieszymy, włącznie z Jędrkiem. On jest wtedy z siebie taki dumny i wierzę, że
jego zadowolenie wynika nie tylko z tego, że już koniec zajęc, albo, że rodzice się cieszą (aczkolwiek
po reakcjach Jędrka widzę, że zadowolenie rodziców i terapeuty z niego jest
bardzo ważne).
A dla mnie też jest bardzo ważne zadowolenia Jędrka i
terapeuty. Dostaję od Was słowa wsparcia, że ciężko pracuję z Jędrkiem, że
będzie dobrze, że Jędrek ma dzielną mamę itd. Bardzo to miłe i tylko szkoda, że
sama tak nie czuję. Bo ja cały czas mam wyrzuty, że mogłabym robic więcej, że
mogłabym więcej i lepiej pracowac z Jędrkiem. A jeśli tego nie robię tak jak
bym chciała, to wynika to często nawet nie z braku czasu (przynajmniej w
wakacje), ale z braku sił emocjonalnych, z małej kreatywności. Cały czas
jeszcze jestem rozchwiana emocjonalnie, brak mi siły. Otrzymuję rady z różnych
stron, co można by robic, dostaję wskazówki od terapeutki i … nie wszystko
robię. Nie wszystko mi pasuje, np. nie jestem w stanie odnaleźć się w pracach
manualnych. Ostatnio nasza terapeutka mnie lekko zganiła, że nie pracuje nad
tym z Jędrkiem, że ma strasznie słaby uścisk, słabo trzyma kredkę. A ja jestem
z tych, którzy bardzo źle znoszą wszelką krytykę i wczoraj byłam z tego powodu
w dołku. Tym bardziej, że rozstałam się z Jędrkiem na 3 dni. Jędrek pojechał z tatą do babci, a ja, wyrodna
matka, zostałam w Warszawie na koleżeńskie spotkania. Zamiast ćwiczyć z
synkiem, będę się udzielac towarzysko, czyli plotkowac z moimi 18-tkami. I choc wiem, że nasza terapeutka dałaby mi
rozgrzeszenie, to nie potrafię wyluzowac.
I tylko pociesza mnie to, że chłopaki mają się dobrze.
Piotrek zabawia Jędrka historyjkami o babci Marysi, której duch krąży po pokoju
i zemści się za zakłócanie jego spokoju (niby makabryczne, ale w wykonaniu
Piotrka śmieszne). Poza tym Jędruś bawił się z tatą piłką i tata był zaskoczony
i zadowolony, że Jędrek rzuca piłkę.
Haniu, nie czuj się winna temu, że czasem brak Ci sił. To całkiem naturalne. Robisz bardzo, bardzo dużo. I jak każdy człowiek bywasz zmęczona. To normalne, że czasami nadchodzi niemoc i wrażenie bezsilności.
OdpowiedzUsuńAle masz siłę, żeby się podnieść i dalej działać.
Wierz mi - niejeden nie miałby tyle sił co Ty...
Przytulam..
Haniu jesteś dzielna i dobrze pracujesz zJędrkiem z tego co opisujesz to widać ze walczysz o niego z całych sił.A tobie odpoczynek się nalerzy Jędrek to doceni oraz reszta rodziny ile serca im dajesz.
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku