Jędrek przez pierwsze trzy lata życia praktycznie
nie interesował się wcale zabawkami. Interesowały go tylko
książki. Gdy dostawał zabawkę i książkę, zabawkę odrzucał na
bok, a książkę przeglądał. Nazywaliśmy go naszym małym
czytelnikiem. Oczywiście żartowaliśmy. Potem się okazało, że on
naprawdę umie czytać.
Gdy miał 3 lata, zaczął zauważać inne rzeczy.
Ale jego zabawa polega głównie na tym, że coś bierze do rąk i to
nosi. Ma swoje ulubione zestawy. Był czas, że nie ruszał się bez
swoich ulubionych 4 klocków (w 4 podstawowych kolorach: żółtym,
czerwonym, niebieskim, zielonym- kolejność też się liczyła, ale
nie pamiętam jaka była). Po jakimś czasie zaczął zmieniać,
najpierw zestaw kolorów, potem na inne zabawki.
Ostatnio Jędrek został malarzem. Jego ulubioną
zabawką są bowiem długopisy (takie jednorazowe żółtawe),
koniecznie bez zakrętek. No i chodzi i maluje... po sobie (bo
pisaniem po kartce się brzydzi;) Jakież on dzieła sztuki kreskowej
potrafi mieć na swojej bluzce, albo brzuchu! Albo i twarzy.
Lubi też swoje długopisy i inne skarby chować pod
półki z książkami. A potem prosi mamę lub tatę by mu wyciągali
patykiem (ale i sam grzebie!). I ma bardzo dobra pamięć, gdzie co
chował (aczkolwiek zdarzają się pomyłki).
To, co mnie cieszy to to, ze zestaw jego zabawek jest
coraz szerszy.
skąd jesteście ? może chcecie bezłatne zajęcia rytmiki ? albo gry na forteianie ?
OdpowiedzUsuńBardzo chetnie. Jestesmy z Białegostoku.
OdpowiedzUsuńRok temu chcielismy zapisac Jedrka do przedszkola muzycznego (na 2 zajecia tygodniowo). Bylismy probnie na 3 i w momencie, kiedy myslelismy, ze jest dobrze, pani nam powiedziała, że ona jednak nie widzi Jedrka na tych zajęciach. Bo samodzielnie nie wspolpracuje. A my chcielismy, zeby po prostu mogł tam być (z tatą).
mam synka Wojtka który z kolei jest nad wyraz komunikatywny . moja siostra jest pedagogiem i muzykiem . Urządza dzieciom zajęcia teatralne i muzyczne takie kreatywne . Jak na urlop to nad morze urządzimy małą muzykoterapię Jędrkowi . :)) My z Gdańska jesteśmy . Po przeczytaniu Twojego bloga postać Twojego synka jawi mi się jak postać małego indywidualisty :) Co do diet to chyba przesadzają , mojemu synowi próbowali wmówic uczulenie na mleko . Dostał takie orzeczenie , ciągnie to mleko od tamtej pory i nic mu nie jest . 3ba bardzo uważać bo lekarze bywają bardzo krótkowzroczni .
OdpowiedzUsuńDemetria , uwierz mi ,że zła wola nauczycieli to potężna broń . Panie Świergotliwe debilki tylko mogą go zrazić to że on się nie komunikuję ujawnia bardzo dużo : Że on jest niezwykle wrażliwy , przeżywa wszystko 5 razy intensywniej niz inni a do tego jego rozumowanie chodzi własnymi torami . Mój syn przestał korzystać z kibelka jak miał 3 lata i 6 miechów . Twój prawie rok wcześniej . Robisz gigantyczną pracę , widać z Twoich wpisów . Jakie warunki musi spełniać osoba której on ufa . Najlepiej żeby była Tobą , prawda ?
OdpowiedzUsuńmoże kup mu szczeniaczka . będziesz miała małego stworka istotę niewinną , która bedzie podchodziła do niego bez skrępowania , niwelując naturalną barierę komunikacyjną . :) darmowa dogoterapia (moi znajomi tak zrobili i daje to fajne efekty , pokazują dziecku że ta istotka bardzo go kocha itp ) Może będzie się czuł pewniej mając przy sobie psinkę :) Wielkie plansze papieru i malowanie rękami nogami ? mnóstwo frajdy dla każdego dziecka . On się nie włącza ale obserwuje a jeśli nie to w jakis sosób rejestruje . dla zabawy mozna mu jego ulubionym kolorem pomoalować lewą nogę :)
Fajny jest Jędrek, inny, to prawda, ale nie w negatywnym sensie:)
OdpowiedzUsuńA pies może być doskonałym pomysłem, jest taka książka A friend like Henry o przyjaźni autystycznego chłopca i psa (Henry) :)))
Trzymam za Was kciuki. Poczytałam Cię i widzę, że Jędrek to świetny chłopiec. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńM-aja, dzięki za propozycję. Szkoda, że Gdańsk daleko. Bo ostatnio coś Jędrek się rwie do muzyki, pianino mi dziś kazał otwierać u dziadków i brzdąkał sobie. Ale Paderewskim to on raczej nie zostanie;)
OdpowiedzUsuńA co do pieska, to książkę "Mój przyjaciel Henry" też czytałam i też myślę, że to mogłoby być super, gdyby miał swojego pieska. Ale.. pies to duża odpowiedzialność, duży obowiązek. Nie czuję się na siłach zajmować się jeszcze psem i po nim sprzątać. Na razie nie.
Zaczynam czytać i automatycznie zaczynam podziwiać. Trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia, chęci do pracy i przede wszystkim nadziei, żeby poradzić sobie psychicznie z taką sytuacją. Trzymam kciuki za Was i za Jędrka. A bloga poczytam jeszcze dalej :)
OdpowiedzUsuń