Dziś sekwencja szła nam znacznie lepiej. Może nie na błysk,
ale nie było już protestu z góry , z założenia. Ciągle
zapominam o tym, że tego typu nowości są dla Jędrka trudne do
przełknięcia, że to co nowe on odczuwa jako zagrożenie, nawet
jeśli to później okazuje się przyjemne. Powinnam to pamiętać,
nastawić się, że może być ciężko i się nie denerwować.
Po
południu byliśmy na hipoterapii. Jędrek pięknie przejeździł pół
godziny na koniku. Ale upomniał się o cukierkową zachętę przed
zajęciami i nagrodę -po. Spryciarz.
A potem byliśmy u
znajomych, co mają fajny domek z ogrodem i gdzie Jędrek się
świetnie czuje. Buzia mu się cieszyła, gdy wysiedliśmy z
samochodu. A gdy znalazł keyboard, próbował na nim grać. Niestety
instrument był wyłączony i nie wydawał dźwięków. Mąż
koleżanki go włączył i Jędrek sobie pobrzdąkał. I taki był
wdzięczny Jarkowi za umożliwienie tej muzycznej rozrywki, że się
sam z siebie do niego przytulił. I cieszył buzię. Byłam w szoku.
Chyba rzeczywiście by się przydała muzykoterapia.
środa, 22 lipca 2009
Wtorek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
:DDDDD aż miło poczytać!!
OdpowiedzUsuń