Dzieciom, które mają
problemy sensoryczne (czyli z różnymi zmysłami), a więc i prawie
wszystkim autystom, zaleca się obecnie robienie w domu stymulacji
sensorycznej, specjalnie ułożonego przez specjalistę programu
pewnych zadań mających pomóc te zmysły właściwie ustawić
(mówiąc prostym językiem). Robiliśmy takie programy rok temu
przez kilka miesięcy, po 3 razy dziennie (takie ok.20 minutowe
sesje). Potem się wypaliliśmy (bo to wymaga wysiłku i energii, a
jak coś się w koło powtarza, to się ma w końcu dość). Teraz
postanowiłam rozpocząć nową stymulację. Mam ułożony całkiem
ciekawy- miły program (różne takie bujania w kocu, na krześle
obrotowym, dotykanie zimnego - ciepłego, zabawy balonem, pocieranie
szmatkami itp. itd.). Przygotowanie się do takiej stymulacji nie
jest łatwe (no guzdraliśmy się z Andrzejem 2 miesiące, ale też
wcześniej nie miałam siły by to zaczynać). Teraz też wiem, że
nie będę tego robiła codziennie po 3 razy (bo to zbyt nudne, zbyt
szybko i dziecko i rodzic ma dość, a to ma być wszak przyjemne,
stymulujące do rozwoju!)), ale spróbuję to robić w miarę
możliwości raz lub dwa dziennie.
Dziś był nasz
pierwszy raz. Tragedia. Ja zestresowana bo wszystko nowe i jeszcze
nie wiem, co i jak na pamięć. Jędrek jak tylko zauważył, że coś
się nowego szykuje, to założył, że to na pewno jakieś tortury i
zaczął głośno protestować. Zmachałam się jak dzika, żeby to
jakoś zrobić. Niektóre zadania poszły bardzo ładnie (np.
podawanie obrazka do słyszanego dźwięku; teoretycznie trudne
zadanie, wybrałam najtrudniejszą wersję bo wiedziałam, że to
robi), inne tragicznie (nie chciał w ogóle robić zadania na
drążku, mimo, że wcześniej, gdy próbowaliśmy z tatą to mu się
podobało i fajnie się podciągał, teraz protestował jak głupi).
Ogólnie, ponieważ to nasza trzecia stymulacja to ja już wiem, że
takie właśnie są początki. To ma być fajne i przyjemne, ale na
początku, póki się Jędrek nie oswoi, to jest tortura i dla niego
i dla mnie. No więc wiem to, ale łatwo mi nie jest, nerw mi
szarpie, w depresję (taką małą chwilową) popadam. I pocieszam
się, że niektóre zadania robił fajnie, balonem jakoś lepiej się
bawił jak rok temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz