Jędrek jak na autystyka dość wcześnie pożegnał
się z pieluchami. Miał 2 lat i 9 miesięcy (w dzień i parę
miesięcy później w nocy). Oczywiście zdarzały się liczne
wpadki, nadal się zdarzają. Wiadomo, osobie, która nie lubi się
komunikować jest trudniej. Na początku trzeba było go pilnie
obserwować, często sadzać na nocnik. Potem Jędrek ciągnął mnie
za rękę do łazienki. Ale ostatnio próbuje się usamodzielniać.
Chodzi sam. Nie zawsze do końca sobie poradzi (zwłaszcza jak
spodnie ciasne i trudno je zdjąć), ale cieszą mnie bardzo jego
próby usamodzielniania się.
Drugi problem, to podwórko. W domu, można
zaprowadzić mamę do łazienki, można iść samemu (na sedes,
nocnik pożegnaliśmy definitywnie), ale na podwórku był problem.
Jędrek zresztą dość długo uczył się sikać na podwórku. Rzecz
banalna? Nie dla każdego. To był kiedyś wielki sukces, gdy pokonał
swój opór przed siusianiem na podwórku. Ale ostatnio Jędrek mnie
zachwycił bo gdy chciał siusiu a byliśmy w sklepie czy przy
straganie pokazał na siusiaka. Wiem, że komuś może się wydawać
dziwne, że o tym piszę. Niewyobrażalne, co w tym takiego
niezwykłego. Otóż dla autystyka (oczywiście nie każdego bo oni
są różni:) to nie jest łatwe. On się ze mną skomunikował:)
Trzymam za Was kciuki z całego serca:-)
OdpowiedzUsuńDzieki Cam:)
OdpowiedzUsuń