wtorek, 28 lipca 2009

Dylemat


Dziś na konikach Jędrek
jeździł "sam", bez mamy i bez taty, z obcymi paniami. I
tylko pani Emilce pozwalał trzymać się za nogę. Normalnie odpycha
ręce, chce siedzieć sam.

Przy stoliku robiłam zadanie
słuchowe, podawanie obrazków - napisów do słyszanych dźwięków.
Robiłam już z nim tego typu zadania, potrafi to robić lepiej. Dziś
robił to przeciętnie, nawet krówka nie pomagała zbytnio (no tylko
na poprawę humoru na początku, że chętnie usiadł). Stwierdziłam
więc, że i krówka była motywacją krótkotrwałą i nie ma dalej
sensu. Na Jędrka niektóre sposoby działają, ale zazwyczaj
krótko.

Po rozmowach z jedną znajomą zaczęłam się
zastanawiać, czy zamiast pakować wszystkie pieniądze i siły w
terapię Jędrka nie powinnam pomyśleć bardziej o finansowym
zabezpieczeniu jego przyszłości. Bo w cudowne uzdrowienie jakoś
nie wierzę. Dwa late temu wierzyłam. Pewna terapeutka specjalistka
powiedziała znajomej, która spytała ją, czy może jej
zagwarantować, że terapia wyleczy jej syna odpowiedziała jej: 50 %
autystów po tej terapii jest w stanie funkcjonować samodzielnie z
pomocą innej osoby. To ja się pytam, jaka to samodzielność? Że
majtki sobie sam nałoży?



Dobrze chociaż, że Jędruś
jest taki radosny.

1 komentarz:

  1. a ile kosztuje was miesięcznie terapia? i jak chcesz go zabezpieczyć na przyszłość???

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...