środa, 14 sierpnia 2013

Turnus Integroom w Zaździerzu

W tym roku mocno się rozszalałam i pojechałam na dwa turnusy pod rząd. Do Zaździerza na turnus Integroom (z Łodzi) tylko na tydzień co prawda bo inaczej nie dało rady. Na ten turnus wybraliśmy się całą rodziną. I z tego wyjazdu również byliśmy bardzo zadowoleni. Jędrula miał co prawda chyba trochę problem adaptacyjny, co objawiało się trudnością z zasypianiem wieczorem i wieczornymi bejdami (na poprzednim turnusie też miewał z tym problem), ale poza tym było super.
Warunki bytowania były gorsze, zwłaszcza pokój był taki mało sympatyczny, było więcej ludzi, mniejsze odludzie i cały czas czynny bar (niestety niepilnowany przez Ośrodek). Ten bar to była moja zmora bo Jędrek wracał tam jak bumerang, a po tym, jak odkrył, że drzwi za bar są niezamykane na klucz, trzeba było go ciągle pilnować by czegoś nie zwędził. Plusem Ośrodka był basen w hotelu (nieduży, ale sympatyczny; ino strasznie chlorowany) i bliskość jeziora.
Jędrek miał codziennie (również w sobotę) 5 zajęć: codziennie hipoterapię (w moim przekonaniu profesjonalną i ciekawą! Raz urządzono nam wręcz pokaz i Jędrkowi szalenie się to podobało - wiadomo, lubi być na scenie), basen i zajęcia grupowe ruchowe wykorzystujące elementy Weroniki, Knilla, SI oraz naprzemiennie co drugi dzień zajęcia z logopedą, pedagogiem, TUS, korekcyjną. W sobotę były też zajęcia grupowe plastyczno-muzyczne. Podczas naszego tygodnia turnusu załapaliśmy się też na dwa wykłady dla rodziców i spotkanie-grupę wsparcia. Byłam bardzo zadowolona z terapii bo wydawała mi się sensowna i profesjonalna (a jednocześnie spokojna, bez napinki). Jędrek nie jest łatwy i chętny do szybkiej współpracy, ale większość terapeutów od drugich zajęć nie miała już z nim większego problemu, potrafiła złapać kontakt i zachęcić go do jakiegoś współdziałania. Jedynie pani logopedce się nie udało, no ale ona była "ośrodkowa", a nie z Integroom.
Atmosfera była miła, spokojna, terapeuci wzbudzali moje zaufanie. Szczególnie cenny był dla mnie kontakt i rozmowy z panią Anną Łężak, która wydawał mi się bardzo mądrą kobietą, mądrym terapeutą.
Ten turnus podbudował moje zaufanie do terapeutów (mocno nadszarpnięte pewnymi dawnymi doświadczeniami, do których nie chce wracać) i terapii. Rozmowa z panią Anią utwierdziła mnie w przekonaniu, że za Jędrkiem trzeba bardziej podążać, jak go ustawiać.
Rodzinnie też trochę skorzystaliśmy, np. pograliśmy w bilard, popływaliśmy na basenie i w jeziorze, pospacerowaliśmy (niestety mniej jak na poprzednim turnusie).
Na koniec fotki.

Na koniach:


Malowanie rękami podczas zajęć plastycznych (Jędrek zachwycony nie był, ale wszedł w to mimo tego):


A piesek Kulka się synkowi podobał:


W zasadzie to był Jędrka prawdziwy świat. Bar wzięty:


Rodzinka na przejażdżce rowerem wodnym. Krajobraz był przepiękny:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...