- 2 układanki z pianki i układanki
statku i kwiatka (pożyczone, więc tak „tłukę” bo muszę
oddać). Wciąż nie mogę zrozumieć na czym polega problem Jędrka.
Prościzny robi czasem całkowicie samodzielnie, fajnie, ale
niekoniecznie. Czasem nawet prostą znaną układankę robi „jak
potłuczony” i dziś miał elementy i tego i tamtego. I nawet nie
mogłam powiedzieć, że prostsze układanki robił lepiej. Nic to,
niech ćwiczy, pewna manualna sprawność mu się też przyda.
- ćwiczenia artykulacyjne na sylabach
z serii LWA i ŁAP (+ inne samogłoski). Ładnie powtarzał,
aczkolwiek ta zbitka LW sprawiała mu pewien problem. A najbardziej
podobała mu się sylaba ŁUP :) Oprócz powtarzania podawał też
sylaby i robił to bardzo ładnie (nie bezbłędnie, ale wyraźnie
widać, że problem nie polega na tym, że on nie wie, tylko czasem
się nie skupia, czy też oporuje z jakiejś innej przyczyny).
- układanka Kolory (puzzle z kolorami
do złożenia, po dwa, na obu jest obrazek, na jednym też napis).
Połączyłam składanie puzzli (manualnie szło mu to świetnie,
wszystko składał samodzielnie! a więc jest postęp), wybieranie
który puzzel do którego z oporami, ale też nieźle. Plus
artykulacja 5 nazw kolorów: biały, niebieski, zielony, fioletowy,
malinowy. To jest w stanie ładnie powtórzyć. Ale najpiękniejsze
było to, że powtórzył biały, niebieski i zielony całkowicie
samodzielnie, bez podpowiadania złożył całe nazwy sam. Biały to
biały, dość krótko, ale NIEBIESKI ?! Byłam zachwycona. Poza tym
napisałam mu na alfabecie : BIAŁY. A on przepisał i nie cudował
tak jak zazwyczaj. Owszem wspomagałam go dotykając go palcem do
pleców, ale prawie wszystkie litery wziął sam, nie cudując, że
może z lewej może z prawej. Nabrałam nadziei, że może przełamie
swoją niechęć i opór do alfabetu?
- gra Epoka Dinozaura. Idzie się po
planszy i jak się trafi, to się zbiera kartoniki z dinozaurami.
Jędruś dostał tą grę w przedszkolu od Mikołaja. Graliśmy we
trójkę. Jędrek rzucał kostką, pomagałam mu przechodzić z pola
na pole, nie robił tego samodzielnie, ale nie oporował, w miarę
współpracował. I siedział dzielnie przez całą grę (jakiś czas
temu nie do pomyślenia; nawet w tamtym roku, jak próbowaliśmy, to
się ciężko musiałam namęczyć w czasie takiej gry; teraz to już
prawie czysta przyjemność). Bawił się pionkami, bawił się
kartonikami z dinozaurami, ale nie siał zniszczenia wokół, był do
opanowania (kto pracował czy próbował bawić się z małym autystą
to wie, o czym mówię. Próbujesz coś zrobić, a on a to to chwyci
a to tamto, to spadnie, tamto się przekręci, zrobienie czegokolwiek
razem łatwe nie jest). I miał farta, że hoho. Wygrał. Piotrek
zdobył 6 punktów, ja 10, a Jędrek aż 29! I tak to w 5 latkach
dostał Jędrek grę, którą możemy w końcu wykorzystać, bawić
się z nim (no nie gra całkowicie samodzielnie, ale już da radę
grać razem). I myślę, że jakąś przyjemność i satysfakcję mu
to sprawia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz