Co do pewnych myśli to pozostane przy swoim zdaniu, ale cieszy przynajmniej fakt bycia wysłuchanym.
Szanowny Panie,
Z uwagą przeczytałem list Pana z 11 października 2009 r. W przekonaniu, iż moja krótka wypowiedź dla TVP, a następnie jej (nieznane mi, bo nie widziałem…) zmontowanie w „Wiadomościach” z kontekstu, w tym zwłaszcza bez ukazania szczegółów sytuacji w jakiej powstało – może być błędnie zrozumiane – tą drogą, choćby wstępnie, pragnę wyjaśnić:
Całkowicie odrębne i ze sobą niczym nie powiązane są, będące przedmiotem gorących kontrowersji, kwestie:
1) imiennego adresowania (na rzecz konkretnej wskazanej osoby fizycznej) przekazu 1% podatku,
2) dopuszczenia wykorzystania wpływów z 1% na prowadzenie działalności gospodarczej.
W kwestii dopuszczenia wykorzystania wpływów z 1% na prowadzenie działalności gospodarczej – o co zabiegały niektóre organizacje pozarządowe – nie było rozbieżności wśród posłów w trakcie prac nad projektem ustawy. Nie ma bowiem żadnych wątpliwości, iż wpływy z 1% podatku zebrane przez organizacje pożytku publicznego powinny być wykorzystywane wyłącznie na działalność o charakterze pożytku publicznego, a nie na działalność mającą charakter komercyjny. Przemawia za tym wiele argumentów o różnym charakterze. Jednym z najistotniejszych jest brak możliwości wyważenia i rozdzielenia, na ile np. w gabinecie stomatologicznym wyposażonym z wpływów z 1% leczone są niepełnosprawne dzieci, a na ile przyjmowani są pacjenci płacący za swoje leczenie. Podobnie z wykorzystaniem sal czy koni w stadninie (kilka godzin tygodniowo, tylko w weekendy, czy codziennie…?). Również nie do zaakceptowania byłoby ryzyko utraty środków zebranych z tytułu przekazów 1%, gdyby działalność gospodarcza zbankrutowała – i zarówno bieżące wpływy, jak i wcześniejsze (w tym cały majątek organizacji) trzeba by przeznaczyć na spłatę długów.
Natomiast co do imiennego adresowania (imiennego przypisania) wpłat z 1% podatku – proszę spróbować spojrzeć na problem z nieco innej strony. Obecnie – jak rozumiem – obawiałby się Pan, iż zebrane przez Pana oraz Pana bliskich i znajomych środki mogłyby zostać wykorzystane na inne cele, niż leczenie czy rehabilitacja Pana dziecka. Ale gdyby było dokładnie na odwrót. Jeśliby Pana dziecko potrzebowało pilnie większych, niż zgromadzone na jego imiennym koncie, środków (np. na leki lub na pilny zabieg czy zabiegi), czy nie byłoby lepiej, gdyby zarząd organizacji pożytku publicznego mógł wykorzystać posiadane środki zgromadzone na jednym, wspólnym koncie i wydać je na leczenie czy rehabilitację Pana dziecka, skoro właśnie taka byłaby aktualna pilna potrzeba…?
I tak jest nierzadko: brakuje środków na leczenie dziecka, potrzebującego natychmiastowej pomocy (a brakować może z różnych powodów, choćby i tego że leczenie tego konkretnego dziecka jest droższe albo rodzice tego dziecka nie mają zbyt wielu i zbyt dobrze zarabiających krewnych czy znajomych), a obok są środki przypisane innemu dziecku, które akurat nie potrzebuje w tej konkretnej chwili wszystkich zgromadzonych na jego subkoncie środków… Przy tym wszystkim przecież – wpłacający samodzielnie wybiera organizację, której przekazuje 1% podatku, zatem wybiera organizację, której zaufał. Ma zatem podstawy, by być pewnym, iż ta organizacja dobrze – uczciwie i sprawiedliwie – wyda zebrane w ten sposób pieniądze.
Takimi właśnie kierowałem się względami proponując, by zaprzestać imiennego (zastrzeżonego dla konkretnej osoby) gromadzenia wpłat z 1%, a gromadzić te środki na jednym, wspólnym koncie organizacji pożytku publicznego. Kiedy jednak podczas gorącej i emocjonalnej dyskusji na posiedzeniu Komisji padło wiele argumentów, wskazujących zwłaszcza na mobilizujący i motywujący społecznie do wspólnych akcji na rzecz konkretnej osoby taki, jak obecnie, sposób gromadzenia wpłat dla indywidualnie, imiennie wskazanej osoby – wycofałem moją propozycję poprawki.
To tyle, co do istoty Pana listu. Dodatkowo tylko podam, iż mimo stanowczego sprzeciwu Ministerstwa Finansów, zabiegałem usilnie w roku 2007 o uproszczenie procedury przekazywania wpłat z tytułu 1% podatku. A gdy to się udało – wpływy organizacji na kontach organizacji pożytku publicznego z tego tytułu wzrosły 3-krotnie.
A dodatkowo – a czego może Pan nie wie, pragnę zapewnić, iż problemy wynikające z niepełnosprawności znam blisko, bardzo osobiście, gdyż od 12 roku życia, czyli od 37 lat, poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. I jeszcze jedno: pełnienie funkcji posła uważam za zaszczytną służbę publiczną dla dobra wspólnego. W Sejmie obok innych prac, jestem członkiem Grupy na rzecz Osób z Autyzmem, kierowanej przez Pana Posła Arkadiusza Rybickiego, którego syn jest osobą z autyzmem. W takim zaangażowaniu widzę sens i cel mojej pracy poselskiej. Będę ją pełnić dopóki taka będzie wola wyborców, a zarazem dopóki starczy mi sił. Jeżeli utracę zaufanie wyborców – z pokorą wrócę do mej pracy radcy prawnego. I zapewniam, iż nie tęsknię za dawnymi czasami – bo dobrze wiem, jak wtedy było naprawdę ciężko osobie niepełnosprawnej, pamiętam także jak ciężko z tą sytuacją zmagali się moi Rodzice – Ojciec wiejski nauczyciel i Mama wychowująca nas czworo.
Łączę wyrazy szacunku oraz pozdrawiam!
Sławomir Piechota
"pełnienie funkcji posła uważam za zaszczytną służbę publiczną dla dobra wspólnego"
OdpowiedzUsuń.....
Nie mniej miło, że napisał. W sumie widac dobra wolę.
OdpowiedzUsuń