Ponieważ w czwartki już chyba tradycyjnie jestem padnięta, będzie
dziś krótko, ale optymistycznie:
W
przedszkolu jest dobrze. Już nie tylko Grześ opiekuje się i
przytula do Jędrka, ale i inne dzieci chętnie mu pomagają. Pani
Agnieszka powiedziała mi, że czasem jest wręcz „bitwa o
Jędrka”, kto z nim pójdzie w parze. Nie sądzę, żeby Jędrek
był sam w sobie dla dzieci taką atrakcją, ale pewnie wytworzyła
się taka moda wśród dzieci. Dobra nasza:) Fajne jest również
to, że gdy są jakieś zajęcia Jędruś siedzi w kole razem z
dziećmi. Jeszcze w tamtym roku, jak po niego zachodziliśmy, to
przeważnie stał sam gdzieś na uboczu, nie był w stanie
wysiedzieć razem z dziećmi. Na korekcyjnej też pani zauważyła
poprawę. W tamtym roku pani Agnieszka musiała w zasadzie wszystko
robić za Jędrka, we wszystkim mu pomagać, teraz w wielu
ćwiczeniach wystarczy dać polecenie.
Na
basenie Jędruś pływał jeszcze lepiej jak poprzednio. Sam, bez
żadnych pianek, podpórek. Tyle, że na razie w płetwach, żeby
było mu trochę łatwiej. Jak dał nura do wody, to odsadził tatę
na trzy długości Jędrka:)
Na
zajęciach z Weroniki też postępy. Przy machaniu chustą tata może
już odpoczywać. Jędrek macha z innymi, nie wypuszcza chusty z rąk
(taka duża okrągła płachta, wokół której stoją ludzie i nią
machają -szarpią). W tamtym roku był problem, żeby wziął ja do
rąk z naszą pomocą, nie mówiąc już o tym, że przy każdym
szarpnięciu mu wypadała z rąk.
I
najważniejsze Jędruś zaczyna używać języka w celu komunikacji.
Co prawda to, co mówi nie do końca jest adekwatne, ale zauważam
intencję komunikacyjną :) Wczoraj, gdy chciał cukierka podszedł
do mnie, wziął za rękę i patrząc pięknie w oczy powiedział:
SIA. Dziś rano zaś udało mu się powiedzieć CU i to dwa razy. A
po przedszkolu pod sklepem, to nawet wyszło piękne CU-CU. A potem,
gdy byliśmy pod domem i zobaczył nadjeżdżającego tatę i
spytałam go: Kto to? , roześmiała mu się cała buzia i
powiedział: TA-TI-Ś (bez powtarzania po mnie!). Nie mówiąc już,
że gdy pytam, kto zrobił bałagan i powyrzucał rzeczy z mamy
torebki (w poszukiwaniu cukierków), odpowiada: JA. No i pięknie
powtarza sylabami. Czasem mu coś może nie wyjść, ale generalnie
nie jest to już problem, robi to w miarę chętnie a nie tylko w
sprzyjających warunkach.
I na
tym powinnam zakończyć moją opowieść. Ale żeby nie przecukrzać
dodam, że:
zrobił
się z niego straszny szantażysta na cukierki, a w nocy -nad ranem
urządził dziś jakieś straszne lamenty
życie
ma ciężkie. Jak dziś rano wyszedł o 7.30 do przedszkola, to
wrócił do domu o 19.30, w między czasie wpadając do domu tylko
na 15 minut.
Ja też
jestem padnięta. Wczoraj nie sortowałam nazwisk, tylko robiłam dla
Jędrka pomoce naukowe- obrazki do słów do artykulacji – prawie
150 sztuk. Więc biorę przykład z synka i idę spać. Dobranoc.
Hania
Witajcie!
OdpowiedzUsuńMój synek, Patryk, też jest dzieckiem z autyzmem. To co opisujecie (no, przedszkola to Wam zazdroszczę ;-) ) przechodziliśmy niedawno...
I tak mnie uderzyła to parcie na cukierki ze strony Jędrusia... Robiliście badania w kierunku Candidy? Jeśli nie, to warto. Ja osobiście nie jestem zwolenniczką diet dla diet, ale pozbycie się Candidy dużo pomogło Patrykowi - i na rozwój i odporność.
Powodzenia!!