Mama chora, chłopaki muszą
sobie dawać radę sami.
Wczoraj Andrzej był z
Jędrkiem na basenie i było świetnie. Jędrek zaakceptował już
reguły gry, Nawet bierze prysznic przed wejściem na basen (to
nowość, wcześniej panikował). Bardzo dobrze się bawią na
basenie (głównie dużym), nawet wczoraj instruktor pochwalił
Jędrka, że widzi, że lepiej sobie radzi na dużym basenie jak na
brodziku. Taki jest Jędrek, musi mieć jakieś wyzwanie i brak
taryfy ulgowej. Jeśli na brodziku sięga nogami dna, to nie widzi
powodu by pływać, lepiej sobie poskakać. A na dużym basenie musi
pedałować i to robi. A jak jeszcze się widzi jego roześmianą
buzię, gdy mu się mówi, że idzie na basen, to aż by się chciało
zabierać go tam codziennie. Ale nie jesteśmy w stanie fizycznie
temu sprostać.
Po basenie chłopcy
pojechali do KTA na zajęcia metodą Weroniki Sherborne. W tamtym
roku też na nie chodzili. Ta sama główna prowadząca, część
tych samych dzieci. Jędrek był radosny i pięknie się włączył w
zajęcia, robił co trzeba, nie uciekał itd. Andrzej wrócił
zmęczony (no bo on wciąż obolały), ale zadowolony. I śmiał się,
że widać było, że Jędrek chodzi na koniki, bo gdy była zabawa w
koniki usiadł mu na plecach wyprostowany, wyciągnął rączki do
przodu i … tata patataj;)
Z innych pozytywnych wieści
dostaliśmy te 10 godzin SI z panią Ulą. Teraz tylko zrobił nam
się zamęt w naszym rozkładzie zajęć, na nowo musimy to układać.
Zresztą od października zmienią nam się też zajęcia w
Warszawie, nie będziemy już mogli mieć zajęć w poniedziałki i
nie wiadomo, czy w inny dzień się je uda włożyć. To mnie smuci
bo widzę jak bardzo Jędrek tych zajęć potrzebuje, ale nic na to
nie poradzę. Dobrze, że w piątek będziemy mieli 2 zajęcia.
Dziś rano chłopcy byli na
prawdziwych konikach. Jędruś jeździł zadowolony i nawet powtórzył
po tacie słowo: WA-DA. Za to, gdy tata poprosił go jeszcze o MA-TA,
popatrzył na niego oburzony i zrobił gest: idź sobie.
Za chwilę chłopcy pojadą
sami na zajęcia do Warszawy. A ja do Was stukałam z łóżka:
chora mama
Zdrówka życzę:-))
OdpowiedzUsuń