Dziś:
W przedszkolu było
dobrze. Odprowadziliśmy Jędrka całą rodziną. Nie wiem, czy to
miało dla niego znaczenie, ale staram robić różne rzeczy nie
zważając na to, że często nie mamy odzewu. To, że on nie
reaguje nie znaczy, że nie czuje, że mu wszystko jedno. Robimy
więc tak jak nam się wydaje, ze mogłoby mu się podobać. Szedł
w każdym bądź razie chętnie i wszystko było ok. Pani Agnieszka
była nawet zdziwiona, że nie było żadnych problemów ani ze
zmianą sali,ani szafki itd.
Basenu dziś jednak nie
było.
Gdy zaprosiłam Jędrka
do pracy sam podbiegł i usiadł na krzesełko przy stole, mimo, ze
mnie tam jeszcze nie było. Ładnie wpinał pineski, powtarzał
sylaby, pisał. Tylko przy dmuchaniu się denerwował , nie chciał,
nawet na mnie. Chyba go zniechęciłam tym dmuchaniem świeczek. No
i tradycyjnego zadania- podpisywania obrazków napisami nie chciał
zbytnio robić, ale zrobił.
Na podwórku miał
swoje koncepcje, gdzie idziemy i nie chciał wracać do domu. nawet
się na mnie rozżalił, że go nie słucham i ciągnę na siłę.
Ale gdy mu wytłumaczyłam, że nie na niego się gniewam, tylko
denerwują mnie okoliczne pijaki, wszczynający burdę, najwyraźniej
zrozumiał i się uspokoił.
W kąpieli narozlewali
z Piotrkiem strasznie dużo wody w łazience. Powiedziałam, że
będą zlizywać jęzorami i kazałam wypiąć języki. Obaj
wypieli! :) A ile ja się namęczyłam jakiś czas temu, gdy
prosiłam Jędrka by wypiął język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz