Byliśmy w Krakowie. Z
rozrywek miał Jędrek kino (moim starszym chłopakom „Prawdziwa
historia o kocie” podobała się średnio, ale Jędrek był
zadowolony i nawet brak cukierków i ciastek mu nie przeszkadzał) i
McDonald w przerwach między zajęciami. Bo pojechaliśmy tam
oczywiście na terapie do pani Wianeckiej. Pierwszy dzień, to była
masakra. Zadania na samodzielność, praca „na łapie”- Jędrek
był wściekły (w ogóle był niepocieszony już gdy wjechaliśmy do
Krakowa, mimo że jeździmy tam rzadko, on pamięta), więc i
pracował tak sobie. Tak, że pani Ela nam nie do końca wierzyła,
że on wie, potrafi itd. Za to następnego dnia, gdy było łagodniej
i gdy była artykulacja, Jędrek pracował wspaniale. Tak, że nawet
pani Ela była z niego zadowolona i stwierdziła, że to widać
Jędrek będzie wyznaczał nam drogę, że mamy odpuścić sobie na
razie zadania na samodzielność, a wykorzystać to, że on już
współpracuje przy artykulacji. I w ogóle jak na panią Ele, to
można powiedzieć, że Jędrka pochwaliła. Oczywiście wyznaczyła
nam nowe ambitne ścieżki, to co Jędrek osiągnął świeżo uznała
za oczywistość, he he. A on dosłownie na dniach samodzielnie
zaczął powtarzać mi sylaby, już nie tylko PA i BA, ale i MA, WA,
NA, JA, KA, GA, DA, TA a nawet LA. Oczywiście ma jeszcze czasem
problem z przejściem od jednej do drugiej, nie zawsze mu
wychodzi,ale próbuje i często wychodzi. Trochę boję się z tego
cieszyć, bo nie wiem, czy będzie to już stałe, czy mu to nie
zniknie.
Tak ogólnie, z wizyty w
Krakowie jestem bardzo zadowolona. Po drugim dniu i Jędrek był
bardzo zadowolony i radosny. I pewnie dumny z siebie:)
Wracając zajechaliśmy
jeszcze na krótkie zajęcia do naszej warszawskiej terapeutki. W
zasadzie zależało mi na tym, by jej na bieżąco wszystko
opowiedzieć. Jędrek mimo że był po 2 wyczerpujących zajęciach,
a potem 5 godzinnej jeździe w samochodzie (na szczęście trochę
spał), mimo że miał prawo być zmęczony (my byliśmy) i niezbyt
zachwycony, wszedł do pokoju, usiadł grzecznie na swoje krzesełko
i czekał na Asię, która wyszła na chwilę z psem. A potem może
nie pracował jakoś ostro, ale samogłoski w izolacji powiedział
świetnie (a myślałyśmy, że będzie z tym problem; rano w
Krakowie jeszcze był).
Moze to jest dobra rada zeby odlozyc na pozniej niektore cwiczenia i skoncentrowac sie nad tymi ktore Jedrek preferuje. Rowniez gra w wybor moze okazac sie pomocna. Dzieci na ogol wola kontrolowac czym i jak chca sie bawic. Jesli dasz Jedrkowi wybor (dwie opcje) ktore cwiczenia chce wykonywac danego dnia, moze to pozwoli mu byc "en charge de la situation" :-)
OdpowiedzUsuńWielkie brawa Jędrusiu !!!
OdpowiedzUsuń