wtorek, 18 sierpnia 2009

Gałganki i bańki mydlane


Dziś Jędruś był bardzo radosny.
Skakał sobie, brykał, śmiał się. Trochę się pewnie nudził bo
za wiele atrakcji to mu dziś nie proponowałam. Owszem była długa
sesja huśtawkowa, ale co to było w porównaniu z ostatnimi dniami.
W dodatku Piotrek został u dziadków i nie miał kto pogałganić z
bratem. Próbowałam go dzielnie zastąpić. Wspólnie z Jędrkiem
wymyśliliśmy zabawę w naleśnik. Jędrek kładł się pod materac
(taki z gąbki), ja kładłam się na materac i robiłam z Jędrka
naleśnik (próbowałam naśladować Piotrka, który zazwyczaj robi z
Jędrka hamburgera). Jędrkowi bardzo się to podobało. Dawał mi
buziaczki, cobym mogła sprawdzić, czy słodki naleśnik a potem
mnie próbował spychać, a ja widowiskowo spadałam i mówiłam, że
jest bardzo silny, pokonał mamę bo ma mięśnie jak u żaby. I
bardzo mu się to podobało. W koło chciał, żebyśmy się w to
bawili i miał bardzo radosna minkę i pięknie się na mnie patrzył.
Jędrek pięknie patrzy na nas, gdy z nim gałganimy. Poza tym bardzo
dobrze patrzy na terapeutkę w Warszawie przy pracy. Reaguje też,
gdy się go woła po imieniu. Ale ogólnie to jego patrzenie w oczy
drugiemu człowiekowi nie jest jeszcze doskonałe, choć jest na
pewno poprawa w stosunku do tego, co było kiedyś.



Poza tym puszczałam mu bańki mydlane,
a on pięknie na nie patrzył, łapał je i rozbijał, a nawet
próbował posmakować. Przypomniało mi się jak było kiedyś. Już
prawie 2 lata temu podczas diagnozy, gdy bardzo ciężko było
przyciągnąć Jędrka uwagę czymkolwiek, puszczano mu bańki i on
na nie reagował, tzn. patrzył się. Potem miałam to przepisane w
sekwencji, przez 3 miesiące mu je puszczałam codziennie po 2 razy
co najmniej. Po jakimś czasie mu się kompletnie znudziły (twórcy
sekwencji jakoś kompletnie nie biorą tego pod uwagę, każą robić
pewne czynności w koło po kilka razy dziennie, że niby one mają
stymulować te dzieci, ale nie biorą pod uwagę tego, że po jakimś
czasie te same bodźce nudzą, każdego). Po długiej przerwie znowu
Jędrkowi podobają się bańki. Naprawdę pięknie je dziś łapał.
Tak naturalnie.



Powinnam mieć wyrzuty sumienia, że
nic dziś z Jędrkiem poważnego nie robiłam. Czas był. Ale staram
się usilnie zacząć żyć normalnie i nie mieć cały czas o
wszystko wyrzutów sumienia, poczucia winy, poczucia niedoskonałości
itd. Staram się, ale mi i tak nie wychodzi:)

2 komentarze:

  1. Czasem trzeba się pobawić bez nazwy terapia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosze Haniu, nie miej wyrzutow sumienia ze nie "pracujesz" z nim kazda wolna chwile jaka macie razem. Bo zabawa to najlepsza terapia. Popatrz na wszystko z Jedrka punktu widzenia - non stop kazdy cos od niego wymaga i chce pracowac nad czyms w kolko i w kolko - nudne i bez frajdy. Lapanie baniek, nasladowanie, kontakt oka, koncept nalesnika - to sa BARDZO duze i obiecujace osiagniecia. Dziecinstwo to tylko zabawa i wyglupy - pozwolcie sobie na wiecej takich chwil. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

I minął kolejny rok

 Koniec roku skłania do podsumowań, więc opowiem, co u nas. W lipcu Jędrek skończył 20 lat. Tamten rok szkolny był największym koszmarem w n...