Obejrzałam film „Czarny
balonik”. Piękny i bardzo ciężki. Jest to film o mocno
zaburzonym autyście, a może nawet bardziej o zmaganiach się jego
16-letniego brata z autyzmem swojego starszego brata. O życiu z
bratem, z którym żyć łatwo nie jest, o próbie akceptacji. Film
bez łatwego happy endu. Przygniótł mnie swoim ciężarem. Chyba
jeszcze nie jestem gotowa na takie filmy (czy w ogóle można być?
Chyba tylko wtedy jak się ma zdrowe dziecko i podchodzi się do tego
typu historii z dużym dystansem).
Myślałam o moich synach. O
Piotrku, jak on sobie poradzi w życiu z autyzmem Jędrka. Jędrek
nie jest co prawda tak mocno zaburzony, ale to wcale nie znaczy, że
Piotrkowi będzie łatwo. My dorośli trafiając na tego typu problem
się ileś czasu szamoczemy, a co dopiero młody człowiek. Ja kiedyś
jako nastolatka wstydziłam się, że mój ojciec ma trabanta, a co
dopiero gdy się ma brata, który jest inny. Jak Piotrkowi pomóc, by
się nie wstydził, by był dumny z brata, by cenił i akceptował
jego inność? Niedawno Piotruś mi powiedział: „Wiesz, mamo,
chciałbym mieć brata takiego jak inni, który mówi i się bawi”.
A ja durna się rozryczałam i zaczęłam mu tłumaczyć, że Jędrek
być może nigdy nie będzie taki jak inni i trzeba go akceptować
takim, jakim jest. Że to nie znaczy, że jest gorszy, że nie
wiadomo jak to będzie, że kto wie, może w życiu będzie sobie
lepiej radził jak inni itp. itd. Tylko czemu ja ryczę, skoro to
takie fajne? Chyba najpierw sama muszę głęboko w to wszystko
wierzyć, by móc pomóc Piotrkowi. A we mnie jest tyle strachu i
niepewności.
Po obejrzeniu tego filmu
myślałam też o porównywaniu dziecka do dziecka. Bardzo tego nie
lubię bo to mnie deprymuje. Sądziłam, że dołujące jest to, gdy
się widzi, że tamto dziecko to robi a moje nie (gdy mowa o czymś
pozytywnym lub odwrotnie gdy o negatywnym). Za to gdy jest w druga
stronę (gdy to nasze dziecko jest „lepsze”), że to nas
niezdrowo być może ale podnosi na duchu. Ale ten wczorajszy film i
to porównanie jakoś wcale mnie nie podniosło na duchu. Może się
boje, że Jędrkowi się coś zmieni i też zacznie się zachowywać
tak trudno? Na dobrą sprawę nie wiem, jak autyzm się rozwija, czy
zawsze idzie ku lepszemu, czy bywa i w druga stronę? A może po
prostu, gdy się w jakiś sposób dotyka czegoś tak ciężkiego, to
nie ma łatwych pocieszeń.
No jako łatwe pocieszenie sobie mogę dodać, że Jędruś dziś rano ćwiczył LO-LO-LO. I po samodzielnym zrobieniu siusiu przyniósł mi majtki. Może uznał że już czas dorzucić ten element?
A wracając jeszcze do filmy, to dziwię się, że miał tak niskie noty na jakiś tam serwisach oceniających. Bo film jest bardzo dobry i mimo ciężkiego tematu ogląda się świetnie. I ma pełno elementów humorystycznych. To szkoła, jak mówić o czymś tak trudnym nie płacząc, ale usmiechając się lub nawet śmiejąc się w głos.
Mi też się tan film bardzo podobał, no ale ze mnie to krytyk filmowy, że ho ho;PP Generalnie filmy mnie nudzą, a do kina nie chodzę, bo "za głośno i śmierdzi popcornem..."
OdpowiedzUsuńFilm jest genialny, jednak tylko dla ludzi których to dotyka, których dotyka problem autyzmu. Dla większości to tylko choroba, dla Nas życie. Mam 22 lata jestem młodszą siostrą 27 letniego autysty. Piszę bo chciałam Ci uświadomić że każdy człowiek ma w sobie uczucia i pewne zachowania same przychodzą. Nigdy nie wstydziłam się Tomka, natomiast nauczył mnie on najprostszych zachowań czyli jak kochać bezinteresownie, że w życiu nie liczą się pieniądze, że należy cieszyć się z rzeczy małych. Z tego czy Tomek przespał noc czy nie, z tego czy uśmiecha się czy nie z tego czy robi kupę czy nie. Życie składa się z drobnostek to że masz syna autystę to DAR!
OdpowiedzUsuń